Strony

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Mad Max: Na drodze gniewu, czyli znakomite odświeżenie cyklu

Dziś dostałem info, że żona z młodszą córą zaliczyły już najnowszą odsłonę Marvella w kinie, widzę więc że przyjdzie mi się wybrać samemu. Nie przepadam za tymi bohaterami, ale mimo wszystko jestem ciekaw. Dla mnie bajki tego typu to rzeczy nawiązujące do mojego dzieciństwa - choćby Star Wars - one rozpalają wyobraźnię i podsycają wspomnienia, choć zwykle nie dają tyle frajdy co lata temu. Bywają jednak niespodzianki jak choćby znakomite moim zdaniem odświeżenie cyklu o Mad Maxie. Ależ to jest widowiskowe, szybkie, mocne. Nie wiem czy nawet poprzednie części dawały takiego łupnia od strony wizualnej. Raczej nie, choć to przecież inne czasy.
Niby wszystko jest proste niczym budowa cepa, ale jak to się ogląda! Postapokalipsa dawno nie była tak widowiskowa. Zresztą spora część filmu to pościg i ostra jazda bez trzymanki rozpisana jedynie na ryk silników, przemyślne sposoby zabijania oraz smród benzyny. Nawet nie można powiedzieć więc, że jakoś poznajemy lepiej kulisy tego świata. Od razu wrzucani jesteśmy w wydarzenia.


mad max na drodze gniewu 2Widzieliście? Jeżeli nie, to nadrabiajcie szybko! George Miller stworzył rzecz kapitalną. Świeżą, a jednocześnie zachowującą trochę ducha anarchii oryginału. Tyle, że w tamtym świecie, walczyli głowie faceci, a tu do głosu w mocny sposób dochodzą panie. I to jak. Obok Maxa (Tom Hardy), który dość przypadkowo zostaje wplątany w całą kabałę, mamy więc m.in. zjawiskową Furiosę (Charlie Theron), której ucieczka od tyrana władającego Cytadelą rozpoczyna całą machinę zdarzeń. Oboje będą musieli dać z siebie wszystko, bo to nie jest zabawa, ale walka o życie. I okazuje się, że nawet nie trzeba rozbudowywać psychologicznie postaci, ba, prawie nie trzeba dialogów, a film po prostu wciąga na maksa. Przerysowane i komiksowe - i owszem, tylko co z tego. Tempo, montaż, efekty, humor, warstwa wizualna są tak wybuchową mieszanką, że zapomina się o uproszczeniach. Ten film to przednia zabawa, szalona jazda ze świetną ścieżką muzyczną i rzecz, do której pewnie będę powracał.

1 komentarz:

  1. Widziałam raz w TV i byłam bardzo zadowolona. Świetnie nakręcone kino, a Tom Hardy obronił się przejmując kultową rolę po Melu Gibsonie.

    OdpowiedzUsuń