Strony

piątek, 15 grudnia 2017

Hex - Thomas Olde Heuvelt, czyli wskażemy winnych, wyplenimy zagrożenie

Dawno już nie sięgałem po literaturę grozy (no, może poza Kingiem), zresztą mam wrażenie, że niewiele jej na rynku wśród nowości. Przytłoczeni kryminałami, dystopiami, thrillerami psychologicznymi, gdzie na każdym z nich okładka woła, że to bestseller i muuuusisz go przeczytać, stęsknieni jesteśmy chyba za czymś innym. No to gwarantuję Wam, że Hex dostarczy sporą dawkę emocji i mocnych wrażeń.

Wyobraźcie sobie nieduże, malowniczo położone miasteczko w Stanach. Ludzie się tu znają, żyją blisko, ale jakoś dziwnie reagują na nowo przybyłych. Właśnie pewna rodzina zainteresowała się kupnem ładnego domu, myślą o przeprowadzce do Black Spring, ale nie mogą się nadziwić czemu wszyscy próbują ich zniechęcić do tej decyzji. Uparcie będą obstawać przy swoim, nawet nie wiedząc jak bardzo będą żałować swojej decyzji.

Miasteczko żyje bardzo w specyficznej atmosferze - gdy uważnie się przyjrzymy w wielu miejscach dostrzeżemy kamery, wszelka aktywność w sieci realizowana przez mieszkańców jest monitorowana (komputery i telefony również), a nawet jak się okazuje mocno objęta cenzurą. Wszyscy jednak godzą się na to, choć młodzież buntuje się przeciw różnym ograniczeniom. Dla ich rodziców, przyjęcie ograniczeń wynikało z rozsądku, z obaw przed czymś nieoczekiwanym, ale młodym ludziom trudno przyjąć coś "na wiarę", tylko dlatego, że od dekad miasto żyje na specyficznych zasadach. Oni chętnie by sprawdzili, na ile zagrożenie jest realne - bo może jest jedynie przesądem, jakąś bajką dla dzieci. Nie spodziewają się dokąd mogą zaprowadzić ich eksperymenty.
 
Black Spring ukrywa swoją tajemnicę przed światem, nie chcąc sprowadzać na siebie więcej zainteresowania, bo może ono też ściągnąć na ich głowy zagrożenie. Wyjechać stąd nie mogą - wiele osób już próbowało i wszyscy doświadczali tego samego: po krótkim czasie przebywania poza miasteczkiem, natychmiast pojawiała się depresja i bardzo silny głos wewnętrzny nakłaniający do samobójstwa. Są skazani na życie w tym mieście. Na życie z czarownicą. Cały ich koszmar zaczął się wiele lat wcześniej, w XVII wieku, gdy społeczność skazała na okrutną śmierć kobietę oskarżoną o czary. Jej postać od tego czasu wciąż pojawia krąży w okolicy, pojawia się w ich domach mimo zamkniętych drzwi, muszą przyzwyczajać się do jej obecności, niczym do mebla, który ktoś stawia na ich drodze. Lata temu poradzili sobie z przekleństwem wiedźmy - zaszywając jej oczy i usta, pętając łańcuchami, uważają więc, że nie jest groźna, choć jej pojawianie się nie jest na pewno przyjemne. Zawsze można jednak czymś ją zasłonić, żeby na nią patrzeć prawda?
Co jednak się stanie gdy ktoś spróbuje sprawdzić na ile jeszcze groźba z jej strony jest realna? Może pozbywając się jej uda się usunąć również klątwę, która skazuje ich na życie w tym miejscu?
Powiem tyle: ciarki chodzą po plecach. Autor stworzył świetny klimat narastającej grozy. I nie chodzi już nawet jedynie o samą wiedźmę, ale o to w jaki sposób oddziałuje ona na ludzi. "Hex" to horror bardzo w stylu Kinga, gdzie psychologia tłumu, ludzkie pragnienia, obawy, błędne wyobrażenia o tym jak mogą chronić siebie lub swoich bliskich, są równie przerażające jak duchy, potwory, czy ciemne moce. Opisy tego jak powoli ludzie popadają w szaleństwo, jak poddają się własnym demonom, co wyczynia z nimi ich własny lęk, są równie dobre jak sceny z samą wiedźmą.

Warto przejść przez pierwsze kilkadziesiąt stron, wejść trochę w sytuację mieszkańców, a potem już nie będziecie chcieli odkładać tej książki. No chyba, że ze strachu. Rzeczywiście można odczuwać po lekturze pewien niepokój i unikać spania w samotności.
Polecam, szczególnie tym, którzy lubią pewien dreszczyk emocji w trakcie czytania. I powiem Wam jeszcze jedno: o ile rzadko kiedy w tym gatunku finał dorównywał wcześniej budowanej atmosferze, to dla holenderskiego pisarza należą się brawa - wcale nie poszedł w paranormalne fajerwerki, zakończenie zostawia nas w stanie kompletnej rozsypki, bez tak częstego przy horrorach wzdychania: ale bajeczka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz