Strony

czwartek, 13 lipca 2017

Król szczurów - James Clavell, czyli czemu mi się tak przyglądacie

Chyba już trzeci raz wracam do tej powieści. Tym razem trochę skuszony tym, że DKK wybrał ją na lekturę, ale to powrót, w którym jest też dużo przyjemności i delikatnego zawahania, czy nadal będzie ona wywierać tak mocne wrażenie jak kiedyś.

Gdy czytałem ją po raz pierwszy nie wiedziałem nic o samym Clavellu, nie wiedziałem, że sam doświadczył sporo z tego co opisuje w tej powieści. Koszmar codziennego życia w japońskim obozie dla jeńców może nie jest aż tak wielkim horrorem jak obozy koncentracyjne w Europie, ale ludzie w nich osadzeni, doświadczali identycznej traumy, podobnie jak głodu, chorób, czy przemocy ze strony strażników. To co u Clavella specyficzne, to fakt, że w obozie są jedynie żołnierze, w dodatku podzieleni mocno na podobozy, w których nadal bardzo ważną rolę grają narodowość, czy stopień wojskowy.
Cała ta historia przyjaźni głównego bohatera, z jednym z największych cwaniaków obozowych, który zarabia na handlowaniu ze strażnikami, przekrętach, kiedyś tak fascynująca, dziś dla mnie nie jest tak wciągająca - może dlatego, że ją już znam. Zwracałem więc tym razem przy lekturze uwagę na inne sprawy.


Oczywiście portrety psychologiczne nadal smakują wyśmienicie. I tu nawet nie chodzi o banalne stwierdzenie: co trudne warunki czynią z ludzi, jak powoli tracą godność, bo przecież nie brakuje tu takich postaci, które mimo rozterek, czy nawet oskarżeń o niegodziwość, trwają przy zasadach, pozostali ludźmi. Grey, który za wszelką cenę chce dopaść Króla i jego przyjaciół, ukarać niegodziwość, kipiący nienawiścią, zazdrością i tylko dzięki temu mający jeszcze siłę by wstawać. Ci którzy, z minuty na minutę nagle odkrywają swoje poniżenie i odwracają się od Króla, mimo, że tyle mu zawdzięczają. Czy nawet oficer, który trafia do obozu po kapitulacji Japonii i przez tydzień oczekuje wraz z więźniami na przybycie wojska, obserwując to wszystko co przez kilka lat życia za drutami dla nich stało się normalnością. 
Naprawdę to nadal świetnie się czyta. Ze zdziwieniem, gdy czytamy o podziałach "kastowych", różnych relacjach między oficerami i żołnierzami w poszczególnych formacjach narodowych, z ciekawością gdy czytamy jak próbowali układać sobie życie (nawet teatr), czy z fascynacją, gdy widzimy machlojki Króla i to jak się on ustawił, mając prawie wszystko, tam gdzie tylu nie ma nic.

I jako postscriptum po lekturze warto poczytać sobie o obozie w Czangi na Singapurze, gdzie ze 150 tys. więźniów, przeżyło może mniej niż 10%. Clavell przez to przeszedł. Wtedy ta powieść nabiera jeszcze większej wartości. Zupełnie inaczej można spojrzeć na Marlowe'a, który mimo twardych, brytyjskich wartości, tak wiele okazuje zrozumienia dla zwyczajów i zasad tubylców, choć dla innych więźniów, są oni równi niewiele lepsi od zwierząt. 

5 komentarzy:

  1. Mocna książka. Przeczytałam wieki temu i wciąż uważam ją za jedną z najlepszych powieści na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mocna. I tak jak niektóre książki o tematyce wojennej jakby trochę blakną, gdy mamy za sobą wiele innych świadectw, dokumentów, to ta wciąż ma siłę

      Usuń
  2. Czytałem ponad 20 lat temu i prawdę mówiąc mgliście pamiętam, ale noszę się z zamiarem powtórki, odkąd znalazłem "Króla" w stosie książek na śmietniku :) Dla mnie Clavell to przede wszystkim absolutnie fenomenalny "Shogun". Jako już debiut sobie odświeżę, to coś skrobnę. Ale to może być po 2042 roku, bo wtedy przechodzę na emeryturę i będę nadrabiał zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja niedawno upolowałem piękne wydanie Tai-Pana za grosze, więc myślę, że do Clavella będę wracał, może i Shoguna do kompletu? Do emerytury chyba mam nawet bliżej niż Ty i masz rację - wtedy może będzie szansa wygrzebać te wszystkie listy z zapiskami tego do czego warto wrócić, co jeszcze z klasyki odkryć.

      Usuń
  3. Mam "Gai-jina" tego autora, czytałam "Tai-pana", ale wydaje mi się jednak, że "Król szczurów" i "Shogun" to najlepsze książki Clavella. Chce się do nich wracać.

    OdpowiedzUsuń