Strony

poniedziałek, 1 maja 2017

Ares, czyli kto by się spodziewał, że właśnie on stanie się symbolem

Ostatnio mniej czasu mam na chodzenie do kina, będę więc obdarowywał Was jakiś czas notkami na temat filmów z telewizji albo z sieci. Ale te drugie też jak najbardziej legalne, choćby z stron VOD. Zaglądacie do takich serwisów? Można czasem tam znaleźć nie tylko filmy kinowe zanim pojawią się na małym ekranie, ale również premiery, które w kinach nie gościły. Nie pytajcie dlaczego dystrybutorzy nie decydują się na ich wprowadzanie - jakością często nie różnią się od tego co nam się funduje. No chyba, że wychodzimy z założenia, że w kinach to tylko wielkie nazwiska, inaczej ludzie nie pójdą.
Nic to, pozostają inne kanały dotarcia. Przypominają się trochę lata 80, gdy większość produkcji szła od razu na kasety vhs, często pirackie, amatorsko tłumaczone, ale ile emocji było przy och oglądaniu. Seagal, Van Damme i masa innych stała się dla nas gwiazdami wcale nie dzięki dużemu ekranowi. Większość tamtych produkcji charakteryzowała dość prosta fabuła i masa bijatyki. Trochę się właśnie takich klimatów obawiałem gdy sięgałem po "Aresa", produkcję francuską z umięśnionym aktorem szwedzkim znanym jako Ola Rapace. Ale wiecie co? Cholera, ten film naprawdę ma fajny klimat. I udało się go uzyskać przy całkiem niedużych wydatków, co się oczywiście wyczuwa, ale  za cholerę to nie przeszkadza. Przy filmach S-F to rzadkość.


Akcja "Aresa" rozgrywa się w roku 2035 w Paryżu. Europa ogarnięta jest chaosem, liczba bezrobotnych rośnie w zastraszającym tempie, podobnie jak przepaść między bogatymi i biednymi. Ci drudzy ratują się jak mogą, między innymi korzystając z możliwości uzyskania pieniędzy za eksperymenty nad swoim ciałem. Nikt jednak nie wyobraża sobie skali tego "biznesu" i pieniędzy jakie za nim stoją. Będziemy mogli temu się przyjrzeć dzięki głównemu bohaterowi, który jest zawodnikiem startującym w walkach w rodzaju MMA, które stały się rozrywką dla mas (tyle, że na poważnie i wszyscy nafaszerowani różnymi środkami). Ares dotąd starał się trzymać na uboczu, powoli zbierać pieniądze na lepsze życie swojej siostry i jej dwójki dzieci, ale wciągnięty zostanie w aferę, która może przerodzić się w rewolucję.
Naprawdę niezły, klimatyczny thriller i pewnie gdyby go ciut rozbudować, mógłby stać się ciekawą propozycją dla masowego widza. A tak? Przecież to nie jest film jedynie dla fanów mordobicia, warto mu dać szansę!
Zwiastun obejrzycie tu

1 komentarz:

  1. Sama najczęściej oglądam filmy na DVD, ale w serwisach vod również. Wobec tego chętnie poczytam wpisy o produkcjach dostępnych takimi drogami. :) "Aresa" nie miałam okazji zobaczyć, lecz zachowam ten tytuł w pamięci, bo wydaje się ciekawy.

    OdpowiedzUsuń