Strony

poniedziałek, 13 marca 2017

Osobliwy świat Hieronymusa Boscha, czyli wirtualne wędrowanie po świecie


Po raz kolejny dziś miałem okazję oglądać projekt Exhibition on screen, czyli wystawę malarstwa na dużym ekranie. W Multikinie powiedziałbym, że nawet na bardzo dużym. Ale to właśnie jest cudowne, bo to przecież nie tylko film dokumentalny, przybliżenie twórczości danego malarza, ale to co kocham najbardziej: oglądanie jego dzieł na bardzo dużym zbliżeniu. Właśnie te detale, omawiane przez specjalistów, historyków sztuki, kuratorów wystaw, podobają mi się w tym projekcie najbardziej.
W tym sezonie chyba jeszcze 3 premierowe filmy w Multikinie, a dla chętnych pewnie można upolować nawet starsze tytuły na powtórkach. Szczegóły, obejmujące cały cykl tu.

Dziś jeden z malarzy, którzy fascynują mnie od dawna: Hieronymus Bosch.
Wiem, wiem, powiecie, że to i tak nie to samo co pojechać i zobaczyć obraz na żywo. Ale powiedzcie sami - czy przy tych najsłynniejszych można zatrzymać się na dłużej, nie będąc zadeptanym przez tłum innych odwiedzających? No i trzeba jeździć po całym świecie, żeby zobaczyć to co Was interesuje. A tu wszystko macie w jednym miejscu. Prawie wszystkie obrazy zebrano bowiem w Het Noordbrabants Museum w ’s-Hertogenbosch, czyli rodzinnym miasteczku malarza, by uczcić jego 500 rocznicę jego śmierci. A tych których nie udało się ściągnąć na wystawę specjalną, ekipa filmowa i tak nie pominęła, czyli np. pojechali do Hiszpanii, by pokazać Ogród Rozkoszy.


Każda z takich produkcji próbuje przybliżyć postać i twórczość danego artysty. W tym przypadku dużo miejsca poświęcono środowisku w jakim żył, jego rodzinie, zaangażowaniu religijnemu, ale również atmosferze w jakiej tworzył. Do dziś przecież wiele jego obrazów zaskakuje połączeniem tematyki religijnej i fantastycznych obrazów i scen, które są kompletnie nowatorskie, wizjonerskie. Niektórzy uważają go za szaleńca, opowiadają o jakichś używkach, ale inspiracje wcale nie musiały przecież być aż tak odległe od realności. Czerpał nie tylko z Biblii, ale i z różnych legend, opowieści, malując obrazy, których symbolika miała poruszać, skłaniać do nawrócenia. A przede wszystkim z wyobraźni, chcąc wzbudzić lęk, niepokój, zobrazować los człowieczy na ziemi, wszystkie pokusy i ich konsekwencje.

Niesamowita frajda gdy obserwuje się nie tylko zbliżenia, np. takie,


















ale i np. techniki pracy konserwatorskiej czy naukowej nad tymi obrazami (kolejne warstwy, postacie zamalowywane itp.). Po powrocie do domu zasiadłem jeszcze raz sobie z albumem na kolanach, aby pewne rzeczy zobaczyć raz jeszcze, aby lepiej je zapamiętać.

film o Boschu będzie jeszcze powtarzany, ale polecam Waszej uwadze cały cykl. Ostrzę sobie zęby już na Moneta.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz