Strony

poniedziałek, 27 lutego 2017

Makabrycznie, czyli Atak krwiożerczych pączków, Autopsja Jane Doe, Lekarstwo na życie

Emocje Oscarowe opadają, ja na spokojnie niedługo napiszę o kilku, które mi zostały, bardzo mnie cieszy docenienie Moonlight i Afflecka, ale na dzisiejszy wieczór inne plany filmowe, więc notka pisana naprędce i na luzie. Pomogła trochę Olga i dzięki niej mam wrażenie, że horrory jeszcze będą nie raz powracać na moim blogu. Oby dobre. Albo tak złe, że aż dobre.  
Takie między innymi filmy możecie zobaczyć na FestMakabra - pamiętacie o tym wydarzeniu? Na pewno pierwszy z opisanych (ja go jeszcze nie widziałem). Najpierw wiec recenzja Olgi, a potem dwie moje.

 
Atak Krwiożerczych Pączków, czyli wizyta w popularnej sieci sklepów już nigdy nie będzie taka sama...
Mimo, że tytuł zdradza fabułę filmu ;) mamy tu wszystko, co w porządnym horrorze klasy "Ż" być powinno- miłosny trójkąt, dwójkę przemiłych, ale średnio bystrych policjantów, mamuśkę głównego bohatera sypiającą z jego najlepszym kolegą, bezdomnego, zwariowanego hippisa z eko-wege-sugar-fat-free pączkiem, no i oczywiście szalonego naukowca- wujka Luthera.
W wyniku niesamowitego zbiegu okoliczności fiolka z serum przywracającym do życia trafia do frytury w smażalni pączków. Każda kolejna partia przysmaków jest skażona niebezpieczną substancją. Od tej pory nie możesz już czuć się bezpiecznie, bo za chwilę zaczną się dziać rzeczy straszne....
Ożywione pączki pragną krwi. Dużo krwi. Nie zawahają się przed niczym, aby zatopić swoje krzywe ząbki w ciele bezbronnego człowieka. Keczup i koncentrat buraczany leją się strumieniami. Kto zwycięży to mordercze starcie? Musicie zobaczyć sami.

UWAGA! Podczas kręcenia tego filmu ucierpiało bardzo dużo pączków.

Magra Thea

Kolejne dwa obrazy to efekt wspólnego wypadu na Maraton horrorów do Multikina. Ale zdaje się, że są też normalnie w dystrybucji. Pierwszy mogę polecić, a drugi...
Autopsja Jane Doe mile nas zaskoczyła. Niby kameralny, prawie wszystko dzieje się w jednej piwnicy, mamy dwóch patologów, ojca i syna, którzy robią sekcję na zlecenie policji. Oraz ciała. A potem się zaczyna. Napięcie jest umiejętnie budowane, jest sporo niepokoju, fajnych ujęć, natomiast niestety chyba trochę zbytnio spiętrzono pewne rozwiązania, ich powtarzalność trochę stępia ostrze jakim kłuje się nas w tylną część ciała, żeby podskakiwać. No i można się przyczepić nielogiczności, ale niewiele jest filmów grozy, którym nie można by tego zarzutu postawić. 
Niby proste zabiegi na przestraszenie, ale najważniejsze kurde, że działają! To się naprawdę fajnie ogląda - z rosnącym niepokojem, oczekiwaniem i raz za razem dając się wystraszyć. Samo zamknięcie w kostnicy już przyprawia mnie o ciarki, a co dopiero z ciałem, które ewidentnie kryje w sobie jakąś tajemnicę. 
Zarówno aktorsko, jak i operatorsko - dobra robota!
 

Nad ostatnią produkcją najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Rzadko kiedy tak bardzo budzę się w kinie, zgrzytam przez dwie i pół godziny jak można było zmarnować taki potencjał. Ani to dramat, ani film grozy, choć przecież mogło pójść w dowolnym kierunku. 
Oto ośrodek pełen starszych ludzi, przyjeżdżających tu się leczyć. I zostają w nim, choć ewidentnie ich stan wcale się nie poprawia. 
Świetne, klimatyczne pod względem plenerów miejsce (Szwajcaria?), rozmach z jakim to nakręcono (oj czuć tę kasę, choćby patrząc na ilość aktorów), a tu wielka dupa z tego wyszła. Nawet jak doprowadzasz widza do sytuacji gdy już czuje, że coś nastąpi ciekawego, przechodzisz zupełnie bez stylu do następnej sceny. No żesz... Straszyć trzeba umieć, a nie opowiadać jakieś durne bajki. Może i ładne wizualnie, ale scenariuszowo kompletnie położone. I zamiast budzić strach, raczej wywołuje śmiech :( Cała ta zagadka zostaje przez widza rozwiązana w pół godziny, a bohater miota się jeszcze tyle czasu kompletnie bez sensu, jakby nic nie rozumiał...
Odradzam.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz