Strony

wtorek, 10 stycznia 2017

Plotka, czyli normalnie jak z jajkiem...

Jutro jak dobrze pójdzie druga w tym roku wizyta w teatrze, trochę specyficzna, ale tym bardziej jestem ciekaw. Napiszę na dniach. Jutro pewnie o nowej produkcji naszej kinematografii krajowej, potem dwie książki. W sumie, to nawet zabawne tak przebierać w szkicach do pisania. 
A dziś Plotka. Pamiętacie francuski film z Danielem Auteuil i Gerardem Depardieu? Ten sam materiał wziął na warsztat warszawski teatr Syrena. Tytułowa plotka, choć jej rolę podkreślano tu na każdym kroku (również np. przez dość pomysłowe, choć na dłuższą metę męczące zaciemnienia), tak naprawdę nie była tu wcale na pierwszym planie. Podobnie jak w filmie, najbardziej zwracamy uwagę na stereotypy w myśleniu, uprzedzenia i komedię pomyłek z tym związaną. Czy ktoś, kto jest raczej nudnym, szarym człowieczkiem, trzymającym się w cieniu i niespecjalnie lubianym, może stać się nagle bohaterem rozmów wszystkich w firmie i kimś, komu warto się podlizywać... A wystarczyło tak niewiele.


Tak naprawdę to był pomysł sąsiada (brawa, za to, że nie w nim nic ze stereotypowego geja). Może zemsta za dawne upokorzenia. Może żart. Na wieść, że Franois Pignon ma zostać zwolniony, podsuwa mu pomysł: puszczą plotkę, że ten jest homoseksualistą i w dobie poprawności politycznej nikt nie ośmieli się go zwolnić. I wszystko sprawdza się co do joty. Ba, nawet ci, którzy chętnie dotąd robili sobie z niego żarty i dla których geje są świetnym tematem do dowcipów, nagle znaleźli się w sytuacji dla siebie dość dziwnej. Byli w centrum uwagi, pełni testosteronu, dowcipni, a teraz zaczęli być postrzegani jako chamscy, homofobiczni i niesympatyczni? Oj, trzeba natychmiast zmienić swój wizerunek...
I tak to się kręci moi drodzy. Jest zabawnie, dość lekko, a reżyser i obsada zadbali o to, by większość postaci miała dla siebie jakieś pole do popisu, swój kawałek w tej historii. Może nie jest tak, żebym konał ze śmiechu, ale doceniam, że nie było przesady, ten humor był na poziomie. Na pewno duże brawa dla Tomasza Sapryka (i jego przemiany!), podobał mi się też Piotr Polk i mimo szarżowania Piotr Szwedes. Trochę mniej mają tu do zagrania panie (a szkoda). 
Zastanawiam się czy można by było znaleźć jeszcze inny pomysł na ten tekst. Wojciech Malajkat w lekki sposób pokazuje nam, że z tematem homoseksualizmu obchodzimy się jak z jajkiem, ostrożnie i z niepewnością (może ciekawością, która też może drażnić), niewiele osób potrafi zachowywać się normalnie i przejść nad tym do porządku dziennego. Czy można było mocniej? Czy oprócz śmiechu, publiczność mogłaby się czegoś nauczyć, przemyśleć własną postawę?
Bardzo sympatyczny wieczór. Plotka jest zabawna i niegłupia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz