Strony

niedziela, 9 października 2016

Powidoki, czyli godności mi nie zabierzecie

Film nie wszedł jeszcze do normalnej dystrybucji (zdaje się, że premiera w styczniu), nie ma nawet plakatów, ale już wiadomo, że będzie naszym kandydatem do Oscara i można go zobaczyć w dobrych kinach (ukłony dla Kina Atlantic). Z decyzją o wybraniu akurat tego filmu nie będę dyskutował. Każdy sam oceni czy to najlepszy wybór. Film Andrzeja Wajdy jest dość kameralny, surowy, nie zwraca na siebie uwagi, ale historia, którą opowiada na pewno jest interesująca. Tylko pytanie na ile będzie ona zrozumiała i ciekawa również dla widza za granicą. Co prawda tam też sporo inteligentów przeżyło swój romans z ideologią komunistyczną, ale zachwycali się nią "na odległość", nigdy nie dotknęli tego czym ona tak naprawdę była, czym się kończyła. A przecież nie od dziś wiadomo, że rewolucja uwielbia karmić się własnymi dziećmi, gdy zabraknie już innych wrogów, trzeba znaleźć sobie nowych, byle tylko wyjaśnić, że trudności są "przejściowe" i jak już zlikwidujemy wszystkich przeciwników, osiągniemy raj.


Polski malarz Władysław Strzemiński był dla nowej władzy ludowej symbolem rewolucji, propagatorem i nauczycielem nowych, awangardowych trendów w sztuce. Tyle, że gdy malarstwo, spróbowano wprzęgnąć w propagandę jedynie słusznych poglądów, jako pierwszy postanowił się temu sprzeciwić. Władza więc udowodniła mu, że tak naprawdę jednostka jest niczym i może odebrać mu wszystko. No, może oprócz godności.
Świetna rola Bogusława Lindy (wreszcie coś co daje mu możliwość pokazania czegoś więcej niż schemat z "Psów") jest chyba najjaśniejszym punktem tego obrazu, choć warto docenić też zdjęcia Pawła Edelmana i to jak wiarygodnie wypada w nim Łódź (po tylu latach wciąż można tam znaleźć miejsca wyglądające jak 60 lat temu). 


Dla kogoś kto nie siedzi mocno w teorii sztuki, pewnie trochę męczące mogą okazać się wykłady i fragmenty teorii malarza, cytowane studentom i potem przez nich skrzętnie zbierane, żałuję też, że w tej historii nie ma więcej przestrzeni dla ciszy, milczenia, dla obrazu, który może przemówić przecież czasem mocniej niż słowa. 
Wajda stworzył film dość teatralny, ascetyczny i aż szkoda, że nie dopracowano całości, by ta opowieść była pełniejsza. Zabrakło troszkę żony artysty, Katarzyny Kobro, słynnej rzeźbiarki, o której się jedynie wspomina, a znowu córka została zagrana tak sztywno jakby była lalką, a nie żywą postacią. Nie jest więc na pewno to film wolny od wad, niemniej warto go zobaczyć. Kto wie, czy nie jest to ostatnie dzieło Andrzeja Wajdy.

7 komentarzy:

  1. Jakiś czas temu czytałem biografię Katarzyny Kobro (postać bardzo interesująca, książka "tak sobie"), żony Strzemińskiego - wynikało z niej, że Strzemiński może i był wybitnym artystą i wykładowcą ale zupełnie się nie sprawdzał w szarej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie dziwnie, bo tu dowiadujemy się, że nie są razem, mieszkają oddzielnie, a jak ona zacznie chorować, to córka zamiast do ojca idzie do domu dziecka. W sumie jako inwalida nie dziwne, że radził sobie kiepsko w szarej rzeczywistości. W tym scenariuszu więcej jest sugestii (np. różnice religijne między małżonkami) niż konkretów

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że inwalidztwo mogłoby by być usprawiedliwieniem dla fizycznych trudności w funkcjonowaniu, tymczasem on miał chyba jakiś "feler" wewnętrzny, który wyszedł na jaw w jego stosunku właśnie do żony i dziecka.

      Usuń
    3. muszę więcej poczytać, bo oboje wydają się ciekawymi postaciami

      Usuń
  2. Jakiś czas temu czytałem biografię Katarzyny Kobro (postać bardzo interesująca, książka "tak sobie"), żony Strzemińskiego - wynikało z niej, że Strzemiński może i był wybitnym artystą i wykładowcą ale zupełnie się nie sprawdzał w szarej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już wiadomo, że to na pewno ostatnie dzieło Andrzeja Wajdy... (*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano niestety :( Pozostawił po sobie naprawdę sporo, więc nawet jeżeli ktoś nie zgadzał się z jego wypowiedziami z ostatnich lat, to należy mu się pamięć i szacunek

      Usuń