Strony

niedziela, 21 sierpnia 2016

Przybysz - Shaun Tan, czyli szukając nadziei w obcym kraju

Pisałem już kilkukrotnie u siebie o komiksach, ale chyba jeszcze żaden nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia. Graficznie genialne, zachwyca również sama opowieść, bo pozostawia sporo miejsca na wyobraźnię, no i zaskoczenie kompletne: wszystko bez choćby jednego słowa. Komiks bez dymków, tekstów itp. Choć niejednokrotnie stanowić mogą one ważną cześć albumu (pisałem przecież o takich komiksach), przyznajmy, że przecież odciągają też uwagę od planszy, człowiek skupia się na tekście, zamiast na całości. A tu, pewnie rozkosz dla każdego rysownika. Może opowiedzieć wszystko rysunkiem. I naprawdę nie potrzeba żadnych słów, a i tak czujemy tyle emocji na tych kartach.



Mężczyzna żegna się czule ze swoją żoną i córką, pakuje walizkę, ich zdjęcie jako największy skarb i wyrusza za ocean, by tam szukać lepszej przyszłości. Jego miasto nie daje mu szansy na to, by tu spokojnie pracować, czuć się bezpiecznie, rusza więc w nieznane. Nie wiedząc co go tam czeka, nie znając języka, mając jedynie to co ma w walizce. Jak miliony jemu podobnych. 




100 lat temu takim rajem były Stany Zjednoczone, ale przecież miejsc, z których trzeba uciekać, gdzie trudno żyć jest na świecie wiele, a i wymarzone nowe ojczyzny mogą wyglądać różnie. Dobrze więc, że Shaun Tan zdecydował się na wprowadzenie tu odrobiny surrealizmu, symboliki, tak aby wymowa tego albumu była bardziej uniwersalna. 
Czy dla ludzi z innej kultury, innego kontynentu, wszystko co napotykają po przyjeździe wydaje się również dziwne, fantastyczne, niezrozumiałe?


To nie jest opowieść o imigrantach z konkretnego kraju i o tym jak odnaleźli spokój na nowym kontynencie, ale opowieść o tym co przeżywa się, będąc zmuszonym do takiego wyjazdu. Jest tu tęsknota, zagubienie, zawieranie pierwszych znajomości, historie innych, którzy przypłynęli wcześniej, jest nadzieja, żmudna praca i ciułanie każdego grosza. Byle tylko spełnić swoje największe marzenie - móc ściągnąć do siebie całą rodzinę. By wszyscy byli bezpieczni i szczęśliwi. 
  
To wzruszający i piękny hołd dla wszystkich, którzy musieli poczuć się przybyszami w obcym kraju, wyruszali na poszukiwanie nadziei i nowego domu.  


10 komentarzy:

  1. Ciekawe, nierealne ilustracje. No i ten zabieg braku dymków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki graficzne Shaun Tana - równie wielkie wrażenie wywarł na mnie inny tytuł tego autora "Zgubione, znalezione".

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne ilustracje!
    Coś czuję, że też bym się wzruszyła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko jak dla mnie wciąż ceny komiksów są zaporowe (ok 90 za ten album). Aż by się chciało coś takiego mieć na półce

      Usuń
    2. Dlatego ja wciąż czekam na porządną bibliotekę komiksu we Wrocku... :(

      Usuń
    3. ech, żeby tak w każdej bibliotece można było coś takiego upolować. Tylko pewnie trzeba by czytać w rękawiczkach :)

      Usuń