Strony

środa, 8 czerwca 2016

Zabić bobra, czyli zadając sobie rany

No to kontynuujmy produkcje Kolskiego, choć akurat ten film jest tak nie pasujący do dotychczasowych jego opowieści, że aż byłem zdziwiony. Spodziewałbym się w tym raczej ręki jakiegoś młodego gniewnego reżysera, który uważa, że jego wizje są najwspanialsze, że jego filmy posiadają ogromną głębię, a krytycy powinni klękać przed nim na kolanach. To właśnie tego typu produkcja, przy której używa się słów takich jak: odważny, kontrowersyjny, głęboki, wstrząsający itp., po to by zatuszować własne zagubienie. Wstyd się przyznać do tego, że czegoś się nie ogarnia? Ja tam się nie wstydzę - dla mnie ten film jest naprawdę pokręcony i nie rozumiem po co powstał.
To już lepiej trzymać się realizmu magicznego, w którym Kolskiego u nas mało kto dorównuje. W kinie psychologicznym widać, że się pogubił. A może temat go przerósł?

Eryk Lubos gra byłego żołnierza (jak się domyślamy jakichś jednostek specjalnych), który przyjeżdża na wieś do swojego gospodarstwa, by tu przygotowywać się do kolejnej misji. Im bliżej przyglądamy się temu co robi, tym większy widzimy bezsens jego działań i podejrzewamy, że kolejną misję raczej sobie uroił - facet po prostu ma jakiś uraz psychiczny, wojenną traumę, nie potrafi zapomnieć i żyć normalnie, nawet jak by mu kazali. Ani to thriller (te wszystkie sygnały, że ktoś, coś się czai wokół), ani dobry dramat - jest chaos, niechlujność w sposobie opowiadania tej historii, nerwowość bohatera najwyraźniej dotknęła scenarzystę i całą ekipę. W dodatku ta małolata - ewidentnie przez niego wykorzystana... Cholera dwoje niedojrzałych się dobrało i na przemian będą się kochać i obrażać.
Żenujące dialogi, kompletny brak umiejętności zbudowania jakiejś relacji między widzem a bohaterami, nawet zdjęcia wydają się mało profesjonalne, jakby amatorskie (może tak miało być). Sorry, ale jak dla mnie słabo.
To taki przypadek, że nawet najlepsi aktorzy by polegli na tym materiale. I tak też się stało.



2 komentarze:

  1. Pamiętam, że wyszłam poruszona z kina. Długo z mężem dyskutowaliśmy na temat filmu. Zadawałam sobie pytanie o co chodzi?
    Choć film poruszył moje emocje pomyślałam o p. Kolskim jako o skończonym twórcy. O kryzysie ... wcale nie średniego wieku.
    Pamiętam, że szperałam wtedy w necie i szukałam odpowiedzi na pytanie ... dlaczego taki film, tak inny od wcześniejszych. Informacji było sporo i chyba uzyskałam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie...
    Doskonała rola Eryka Lubosa, po której spojrzałam na niego inaczej.
    Pozdrawiam w ciepły, wiosenny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubos miał przynajmniej kilka tego typu kreacji, ale tu faktycznie ciekawy... Tylko ten scenariusz, dialogi. Poszukam i ja jakichś informacji

      Usuń