Strony

środa, 25 maja 2016

Nasza młodsza siostra, czyli trudno o miłość idealną

Co prawda ta notka miała poczekać na drugi film japoński, który mam w planach obejrzeć, ale ponieważ boję się, żeby ten Wam nie zniknął z kin, wolę więc je rozdzielić.
I stwierdzam, że te filmy z kraju kwitnącej wiśni, które jakoś udaje mi się upolować, po prostu mnie zachwycają. Najpierw była fascynacja Takeshi Kitano, potem był świetny "Jak ojciec i syn"...
A teraz kolejny obraz, który jest mało skomplikowany, ale jednocześnie budzi masę ciepłych odczuć. Ten sam reżyser, czyli Hirokazu Koreeda powraca do tematu rodzinnych relacji. Tym razem jednak dzieci są już dorosłe, widzimy więc raczej konsekwencje pewnych decyzji, nie obserwujemy ich na bieżąco. Może nie ma więc tak bardzo gorących emocji, są one bardziej skryte, ale to nie znaczy, że ich nie wyczuwamy.

Siostry Kouda jadą na pogrzeb ojca, który kiedyś porzucił ich rodzinę - były jeszcze małe, więc nie pamiętają go zbyt dobrze, ale szacunek nakazuje, by oddać mu pamięć. Tam poznają swoją przybraną siostrę, zahukaną przez macochę i zafascynowaną tym, że ma rodzeństwo. Trochę na wariata rzucony pomysł, by przyjechała do nich i trochę u nich pomieszkała, ku zaskoczeniu wszystkich, nie tylko okazał się do zrealizowania, ale i wniósł do ich domu wiele radości. Każda z nich ma swoje problemy - wychowywane bardziej przez babcię, niż matkę, która nie mogła pogodzić się z odejściem ojca, nie miały zbyt wiele wsparcia dorosłych. Ich dom ma klimat akademika i choć każda już pracuje, ma swoje obowiązki, żadna nie jest gotowa, by założyć własną rodzinę. Teraz - czwarta siostra, staje się jej namiastką, ich podopieczną i oczkiem w głowie.

Czym jest rodzina - czy ważniejsze jest pokrewieństwo, czy wspólne mieszkanie pod jednym dachem i doświadczenia? Od czego zależy, że z niektórymi krewnymi świetnie się dogadujemy, a z innymi tracimy kontakt i nawet ich unikamy. Ile czasu zajmuje emocjonalne poradzenie sobie z dzieciństwem, by wreszcie zacząć budować coś własnego? Czy można w ogóle wybaczyć, że ktoś zostawia rodzinę, bo uczucie ciągnie go gdzie indziej?

Sporo fajnych elementów tej układanki sobie powoli zbieramy: zbyt wcześnie narzucona odpowiedzialność, żal do matki, ocenianie, dążenie do perfekcji, szukanie potwierdzenia swojej wartości.
Ciekawe, mądre i w dodatku z pięknymi zdjęciami i bardzo ciepłym, troszkę melancholijnym klimatem. Czy muszę dodawać, że polecam?

PS A na blogu na chwilkę w czasie przesuwam recenzję kolejnych reportaży z Dowodów na istnienie. Przeczytane, ale przed nimi przybędą Wikingowie i Służby specjalne. Rzeczy poważniejsze pewnie po niedzieli :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz