Strony

niedziela, 14 lutego 2016

Planeta singli, czyli ja chcę rycerza na białym koniu


Jeden z "pewniaków" na Walentynki, więc może jeszcze ktoś robi plany kinowe i wykorzysta notkę.
O ile polskie komedie (a szczególnie te nazywane romantycznymi) to w większości duże niewypały, "Planeta singli" o dziwo zbiera nie tylko dobre opinie widzów, ale i pochwały ze strony krytyków. Czary jakieś czy co? Wreszcie się udało?
I owszem - to komedia, która nie jest nudna, głupawa, ma w sobie sporo fajnych pomysłów, odrobinę romantyczności i sporą dawkę humoru.
Choć wszyscy przewidujemy jaki będzie koniec historii, to i tak po drodze będziemy mieli kilka niespodzianek. Bo na szczęście nie ma tu jedynie wykorzystywania szablonów skądinąd, a scenariusz naprawdę dopracowano naprawdę na poziomie.

 
photo.titleAnia (Agnieszka Więdłocha) gra niezbyt pewną siebie romantyczkę, której wymagania wobec facetów sprawiając, że wciąż jest sama. Tak jak wymarli już chyba rycerze na białych koniach i prawdziwi dżentelmeni, tak i kobiety walcząc o równouprawnienie, o "wyzwolenie", same strzeliły sobie w kolano, bo będąc przebojowymi, pozbawionymi zahamowań, silnymi, same zamykają sobie drogę do tego, by ktoś się nimi zaopiekował, otoczył męskim ramieniem... Role się odwracają. I zamiast związków na całe życie (o których podświadomie wszyscy marzą), fundują sobie przygodne kontakty i znajomości na krótką metę - do pierwszego konfliktu, trudności, bo i po cholerę się męczyć, szukać sposobów na ich rozwiązanie, skoro wygodniej być singlem i zmienić sobie partnera/partnerkę.
Showman Tomek (Maciej Stuhr, który buduję swoją postać na bezczelności i seksistowskich odzywkach typu Wojewódzkiego) jest przykładem takiego dziwnego dysonansu uczuciowego - niby kobiety obraża, a wciąż jest wiele takich, które go za to kochają.
Czy to może być materiał na parę? No przecież nigdy w życiu. Jakby wodę łączy z ogniem. A jednak oboje się trochę po swoim wpływem zmieniają. Szalony pomysł na udawane randki, które Ania potem opisuje, a Tomek w satyrycznym tonie przedstawia je telewidzom w swoim programie, zostaje pokochany przez widzów, a dla nich staje się źródłem ciekawych obserwacji.
W tle mamy sporo obrazków na temat tego jak w dzisiejszym świecie wygląda budowanie związku lub zawieranie nowych relacji - w roli głównej jest aplikacja na telefon komórkowy, czaty, internet i częste zdziwienie, że fajne kontakty "wirtualne" nijak się potem mają do życia.
Oprócz wymienionej już pary aktorów mamy jeszcze m.in. Stenkę, Domagałę, Karolaka, Bujakiewicz, Głowackiego i Błaszczyk - wszyscy radzą sobie naprawdę nieźle, bo i ich role fajnie zostały zarysowane.
Niegłupie, zabawne, chwilami może nawet wzruszające - no czego więcej potrzeba? Proporcje składników wyważone prawidłowo, to i ciasto wyszło smaczne. Może nie jest to poziom światowy, ale czerpiąc z najlepszych wzorców stamtąd, jak na nasze warunki wyszło naprawdę fajnie.


1 komentarz:

  1. Muszę obejrzeć, mnóstwo znajomych widziało ten film i było zadowolonych :)

    OdpowiedzUsuń