Strony

sobota, 13 czerwca 2015

Timbuktu, czyli nie zostawią nas w spokoju

fb206586-5b63-4447-8586-5e070355e1ea.jpg
Druga premiera filmowa z tego tygodnia, która jest już za mną (oj dociera do nas strasznie późno ten obraz) to Timbuktu - nominowany od Oscara w tym roku jako film nie anglojęzyczny i zwycięzca z ubiegłego roku z Cannes. Choćby ze względu na sam fakt iż tak rzadko mamy okazję oglądać obrazy z Afryki, należy mu się uwaga. Ale zwraca na siebie uwagę również opowiedzianą historią - mocną, poruszającą, ale pokazaną w sposób trochę odbiegający od punktu widzenia Europejczyka, czy Amerykanina.
Gdy słyszę, że mamy do czynienia z jakaś tragedią, dramatem, zwykle spodziewamy się mocnego grania na naszych emocjach, a tu tak naprawdę całość jest pokazana ot tak, trochę na chłodno. Jakby to była codzienność i nie było w niej nic dziwnego. I to jeszcze bardziej poraża.


Akcja filmu dzieje się w tytułowym mieście w Mali, do którego przyszła fala islamskiego dżihadu. Ludzie, którzy od lat żyli sobie zwyczajnie, wyznający przecież wiarę w tego samego Boga, stają naprzeciw ludzi z karabinami, którzy mówią im co od dziś ma być zakazane. Nawet imam, który dotąd był autorytetem, teraz nie ma zbyt wielkiego wpływu na to co się dzieje - jego nawoływanie do rozsądku, do przestrzegania jakichś zasad na nic się zdaje. Fanatycy są przekonani, że racja jest po ich stronie, a wszelkie odstępstwa są słabością. Zakazują wszystkiego co może kojarzyć się z radością (nawet gry w piłkę), a potem chodzą z bronią by pilnować sowich porządków.
Byliby aż śmieszni w swoim postępowaniu, gdyby nie to, że niestety ich wyroki krzywdzą innych ludzi, a kary są bardzo surowe. Hipokryzja może bawić, ale gdy za ekstremistą stoi argument amunicji, wydaje się, że nie ma siły, która mogłaby pomóc jego ofiarom. Wyjechać? Uciec w nieznane?

Groza sąsiaduje tu z humorem, a najbardziej okrutne sceny z pięknymi kadrami pełnymi kolorów, i słońca. Dlatego ten film może budzić zdziwienie. Może jednak właśnie dzięki swojej inności tak mocno zwraca na siebie uwagę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz