Strony

środa, 6 maja 2015

Grzegorz Ciechowski - Spotkanie z Legendą, czyli w hołdzie i każdy po swojemu

Jakoś nie mam specjalnie serca do coverów i raczej unikam takich płyt, ale tu ciekawość przeważyła i potem męczyłem komórkową aplikację Deezera powtarzając w kółko te same utwory. Pewnie jak by to zobaczyć i usłyszeć na żywo (koncert był chyba w grudniu ubiegłego roku) to jeszcze inaczej bym to przeżywał. A tak pozostaje dvd i płytka, która ukazała się miesiąc temu.
Orkiestra pod batutą Adama Sztaby (to on był pomysłodawcą aranżacji poszczególnych utworów) i duża grupa polskich artystów, którzy wzięli na warsztat mniej i bardziej znane utwory Grzegorze Ciechowskiego. Muszę sobie jeszcze dla porównania zdobyć ubiegłoroczny projekt "Nowe sytuacje". Tam rozumiem, że jest głównie Republika, tu zdecydowany się na kompozycje Ciechowskiego z różnych okresów twórczości, również tych solowych. Dla kogoś ta różnorodność może być zaletą, dla mnie jednak to nie był najlepszy pomysł. Te kawałki na oryginalnych krążkach były częścią pewnych projektów, miały swoją specyfikę, siłę wyrazu i trochę tracą gdy słucha się ich pojedynczo, wyrwane z kontekstu jako "przeboje". Choć na pewno nimi są. 
Kayah, Steczkowska, Nosowska, Koteluk, Turnau, Dyjak, Tymański, Cugowski i młodsze pokolenie: Igor Herbut, Red Lips, Skubas, Mateusz Ziółko, Sławek Uniatowski, Chłopcy kontra Basia. Czternaście numerów, czternaście głosów i charakterów. Zupełnie innych wrażliwości. I to słychać. 
Utwory Ciechowskiego są niepowtarzalne, wkładał w te kawałki tyle emocji, dopracowywał je tak, że w tej chwili wszystko inne wydaje się przy nich ciut płaskie, odtwórcze. Może rzeczywiście dobrym pomysłem jest więc przełamać trochę własne (i słuchaczy) skojarzenia i poszukać czegoś nowego. Najpierw nie ukrywam najbardziej podpasowało mi to co było najbliższe oryginałom, czyli m.in. wykonanie "Kombinatu" przez Tymona, Nosowska z Mamoną i świetny głos Skubasa w "Tak długo czekam". W tym ostatnim jest coś świeżego, jakieś poszukiwanie własnego pomysłu nie tyle na melodię, co na treść, na zawarte w nim emocje. 
Im bardziej jednak wsłuchuję się w ten krążek tym bardziej podoba mi się właśnie poszukiwanie czegoś nowego w tych utworach - początek do Białej Flagi, spokojny, ale i nie bez dramatyzmu głos Cugowskiego oraz panowie, którzy swoimi wokalami zupełnie zmieniają charakter tych utworów - Igor Herbut (Lemon) w Tu jestem w niebie, Mateusz Ziółko w Nie pytaj o Polskę, czy Sławek Uniatowski w Tak, tak, to ja. Kurcze, toż to prawie poezja śpiewana się robi. Ginie pazur, wściekłość, ale dzięki temu odkrywa się tam coś innego. Robi się jakoś tak bardzo intymnie, a tekst wybrzmiewa jeszcze pełniej.
Zupełnie mnie niestety nie przekonują za to ani panie Steczkowska (prze teatralizowana jakby śpiewając Moją krew uznała, że musi udawać wampira), czy Kayah (jak zwykle jakieś udziwnienia orientalne). To już wolę spokojne wykonanie Meli Koteluk. Może po prostu zgrzyta mi jeżeli artysta wchodzi w swoją poetykę, skórę i nawet śpiewając utwory cudze, robi to tak że zasłania sobą całe piękno (Turnau, Dyjak) utworu.

Taaaak. Zdecydowanie jest tu kilka numerów których pewnie przez jakiś czas będę jeszcze słuchał, nie mogąc się od nich uwolnić. Jednak dobrze, że takie projekty się tworzy. Od razu ma się ochotę wracać też do oryginałów. W odróżnieniu od innych "gwiazd" lat 80, które teraz chałturzą po festynach miejskich czy sylwestrach dla telewizji, Ciechowski na szczęście pozostanie w pamięci przede wszystkim jako artysta i muzyk, a nie jako celebryta w telewizji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz