Strony

piątek, 16 stycznia 2015

Myszy i ludzie, czyli ja chcę tylko mieć z kim porozmawiać

myszy i ludzieNa początek wyobraźcie sobie pełne kino ludzi bez siorbania Coca-Coli, zapachu i chrupania popcornu (no chyba jednak widziałem jedną osobę). Cuda jakieś? Ano nie. Najwyraźniej na projekt prowadzony przez Multikino i British Council przychodzi trochę bardziej wyrobiony widz, który nie potrzebuje takich poprawiaczy nastroju. Długo się łamałem czy spróbować tego projektu, bo to przecież ani teatr w 100%, ani kino. Cena nie mała. Ale wiecie co? Teraz żałuję, że nie poszedłem wcześniej, bo parę fajnych przedstawień przeszło mi koło nosa. Teraz pozostaje mieć tylko nadzieję na powtórki.
Kilka słów o organizacji. Spektakle nagrywane są z udziałem publiczności na scenach londyńskich lub na Brodwayu, w super jakości, a potem odtwarzane u nas tyle, że z napisami. No i bonus dla naszej publiczności - w przerwie między kolejnymi aktami (która jest krótsza), puszcza się jakiś krótki reportaż o sztuce, autorze, wywiady z twórcami i aktorami. Generalnie wrażenie takie jak z oglądania teatru telewizji, czyli nie ma tych emocji z żywego kontaktu z aktorami, nie ma braw, śmiechu, ale za to są bliskie plany, o których przecież możemy w teatrze zwykle pomarzyć (chyba, że stać nas na najdroższe miejsca). Dodatkowy plus: nie dość, że obcujesz ze sztuką, aktorami, których znasz raczej jedynie z filmów to i z językiem. O ile w filmach mi to umyka, tu naprawdę wchodzi się w te dialogi. 
Świetna sprawa!
A sztuka?

  
Muszę chyba sobie odświeżyć Steinbecka, by choć trochę mieć porównanie, ale mam wrażenie, że to bardzo wierne podejście do tekstu i jego przekazu. U nas reżyserzy wciąż mają ambicje, by być cholernie oryginalni, szukają powiązań ze współczesnością, robią jakieś przewrotne zmiany, a tam nie boją się klasyki. Bo i niby dlaczego się jej bać. Może właśnie w tym jest jej siła, by ujrzeć ją w pewnym kontekście tamtych czasów, problemów, ludzi i dopiero odczytując tamte powiązania i przekaz, zastanawiać się na ile jest to dla nas czytelne, aktualne.
Czy widz jest na tyle mało inteligentny by wszystko musiało mieć odniesienia do tego co zna, bo np. w szkole na lekcjach historii nie uważał i nie wie co to Wielki Kryzys? U nas czasem odnoszę takie wrażenie...

Historia przyjaźni między Georgem i Lenniem - wielkim facetem o umyśle małego dziecka, jest opowieścią o marzeniach, o tym jak w pogoni za nimi zatracamy sami siebie, przeżywając życie samotnie, harując i nie mając z tego żadnej radości. Choćby nie wiadomo jak by kto udawał cynicznego, wciąż piękne wizje i plany, jakiś cel, nosi w sobie, czasem po prostu głęboko ukryte, bo straciliśmy nadzieję, a z nią często i radość życia. Gdy to marzenie dzielimy z kimś innym, wydają się osiągalne, prawie na wyciągnięcie ręki, ale jeżeli zostajemy z nimi sami, choćby nie wiem ile wysiłku włożymy w zbliżenie się do nich, oddalają się z prędkością pociągu pospiesznego. Znowu wraca codzienny trud i szarość każdego dnia. Trzeba cieszyć się z tego, że ma pracą można zarobić na wyżywienie, dach nad głową i trochę alkoholu, a nie myśleć o własnej farmie... 
Gorzkie. 

Reżyseria: Anna Shapiro. W głównych rolach James Franco („127 godzin”, „Obywatel Milk”) i z dużo trudniejszą rolą Lenniego, świetny Chris O’Dowd. („Druhny”, „Dziewczyny”). 

Więcej informacji, w tym pełna obsada – tutaj.

8 komentarzy:

  1. Nie miałam pojęcia o tym projekcie. Tyle wspaniałych spektakli mnie ominęło! "Myszy i ludzie" to jedna z moich ukochanych książek, więc żal tym większy, ale zamierzam się wybrać na Wyspę skarbów.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozazdrościć takiego "teatru" bez udziwnień, obrazoburstwa ...wiernego odtwórczo......na dodatek w znakomitej obsadzie. Chętnie bym coś takiego widziała w TV...a ostatnio chciałam popatrzeć na Rewizora w teatrze telewizji, ale niestety nie odpowiadała mi ta konwencja uwspółcześnienia....mimo iż nagrywany był w niedalekim Nowym Sączu.....klasyki nie powinno się poddawać innowacjom....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie nie rozumiem tej na siłę wpychanej współczesności (np. Zemsta w Polskim ze zmienionym zakończeniem). Przecież klasyka nie musi być poprawiana by można było się nią cieszyć

      Usuń
    2. osobiście uważam, że nie powinna być zmieniana, bo sie pozbawia widzów prawdziwego piękna....

      Usuń
  3. Ha, nie miałam pojęcia o tym projekcie. Świetna rzecz!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachwyciłam się ostatnio okładkami, pod jakimi wydaje teraz Steinbecka wydaw. Prószyński i też postanowiłam do niego wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobra rzecz. Chetnie bym poszla na taki spektakl.

    OdpowiedzUsuń