Strony

niedziela, 5 października 2014

Lektor, czyli miłość przeklęta

Jakoś dzień wydaje się coraz krótszy, mimo że przecież człowiek tyle samo godzin na nogach. I na dodatek najbliższe dni zapowiadają się ciężkie w pracy. Ech, kiedy tu znaleźć czas na porządki na blogu, aktualizację list obejrzanych i przeczytanych? 
Muszę nauczyć się pisać krócej :) Kogo zaciekawi notka i tak może przecież sięgnąć po więcej choćby na Filmwebie. Komu potrzebne szczegółowe analizy i streszczenia fabuły w każdej recenzji na blogu? Chrzanić to.
Najważniejsze przecież jest to, czy film się podobał, czy jest warto polecenia i dlaczego. I tu z dzisiejszym tytułem mam pewien kłopot. Słyszałem o nim tyle dobrych rzeczy, że chyba miałem wygórowane oczekiwania. Miał to być ciekawy dramat poruszający kwestię odpowiedzialności za dawne zbrodnie, winy które po latach zostają przypomniane. A tymczasem... 


tymczasem spora część filmu to romans dojrzałej, ponad 30-letniej kobiety z młodziutkim chłopakiem, dla którego jest pierwszą fascynacją erotyczną. Wiem, wiem - gdyby nie ten wątek nie poznalibyśmy lepiej naszych bohaterów, nie znalibyśmy wszystkich niuansów tej historii, ale tak czy inaczej, trochę mnie to uwierało. Może też trudno mi po prostu było do końca uwierzyć w tę relację - Kate Winslet niby jest kusząca, ale w zawiłościach psychologicznych postaci głównej bohaterki, wydała mi się jakoś mało przekonująca.
Po latach - gdy już jako student prawa, zobaczy swą dawną miłość na ławie oskarżonych, Michael może zrozumie dlaczego kiedyś jego uczucie zostało odrzucone. Może. Ja do końca tego nie rozumiem, a może po prostu na ekranie czegoś mi w tej historii zabrakło by ją uwiarygodnić.
W tym wszystkim nawet nie sam wątek odpowiedzialności i winy kobiety był interesujący, ale to jak świadomość tego co zrobiła, wpłynęła na uczucia do niej młodego mężczyzny. Dalej pewnie go fascynuje, chciałby ją bronić, może usprawiedliwiać, ale jednocześnie jest w nim wyczuwalna jakaś odraza, współczucie przemieszane ze wstrętem. Zakochać się w zbrodniarce? Czy ją naprawdę znał? Co siedziało w jej wnętrzu? Czy można znaleźć usprawiedliwienie i wybaczenie dla zła? 
 

5 komentarzy:

  1. Czytałam książkę i oglądnęłam film. Film jak zwykle się w jakimś stopniu "ślizga" po fabule książki, zawężą ją, bo nie może być inaczej. Jest pięknym obrazem, który sprawia, że zaczynamy Hannę usprawiedliwiać. Książka nam tego poczucia nie daje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, cały ten wątek miłosny mocno rozmiękcza nasze późniejsze oceny moralne czynu Hanny.

      Usuń
  2. Tylko czy to była miłość? Według mnie nie. Mężczyźni może widzą inaczej. Przyznaję - wyjątkowo - film wygrywa z książką. Kate Winslet uczłowieczyła Hannę. W książce bohaterka nie wzbudziła nawet cienia sympatii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jak to inaczej nazwać, zbyt długo byli ze sobą by nazwać to jedynie zauroczeniem

      Usuń