Strony

środa, 11 grudnia 2013

Kruca fuks. Alfabet góralski - Bartłomiej Kuraś, Paweł Smoleński, czyli nie tylko dla ceprów

Zwykle krótkie formy stawiam sobie dużo niżej niż rozbudowane opowieści, obojętnie czy mamy do czynienia z reportażem, czy z powieścią. Jakoś mam wrażenie, że ledwo nasze zainteresowanie się zaczyna już skaczemy na inny temat, a i trudno mówić o tym by poziom takich miniaturek był wyrównany... A tu nie dość, że forma krótka - rozdziały mają maksimum po kilka stron, to ułożone zostały w coś rodzaju encyklopedii, przewodnika, albo (i to chyba będzie najlepsze określenie), subiektywnego spisu tego co o górach warto wiedzieć, co się nam z Tatrami kojarzy. Ułożone alfabetycznie hasła mogą nie tylko nas rozbawić, wzbudzić wspomnienia, ale również (na co pewnie maja nadzieję autorzy) kogoś zainteresować.
No dobra przyznam się. Mnie zainteresowało.
Choć Tatry poznałem bardziej na serio chyba dopiero w wieku lat 18-stu (m.in. mało inteligentnie zjeżdżałem na tyłku po śniegu Żlebem Kulczyńskiego) to pokochałem je mocno i wracam do nich zawsze z radością. Przede wszystkim dla gór, ale również dla spotykanych na szlaku czy w schronisku ludzi. Mniej - dla Zakopanego, Krupówek, folkloru, górali, bo tych ostatnich znam za mało, a to wcześniej zbyt pełne jest kiczu, naciągania ludzi, tandety. To fascynacja, która wciąż nie jest w 100 % zaspokojona (bo nawet jak się było w jakimś miejscu, to on się zmienia np. w zależności od pogody, pory roku). I może dobrze.

Ale wracając do książki. Choć sporo z tych rzeczy już wiedziałem, to jednak znalazłem też tu nie mało informacji dla siebie nowych, albo takich, które jakoś poszerzały moja wiedzę. Wszystko napisane z humorem, z miłością do gór i do ludzi, którzy je ukochali, ale też bez koloryzowania, udawania, że wszystko jest idealnie, że to raj na ziemi, a górale to wszyscy jak jeden same chodzące anioły. Mamy więc troszkę odwołań do historii (np. sprawa Goralenvolk albo długo dyskutowany potem w pracy temat majora Ognia), do ludzi, którzy zapisali się wielkimi literami w historii regionu (od znanych ratowników, przez sportowców, aż po ludzi kultury), ale też do ukochanych przez autorów miejsc w Tatrach, czy po prostu przybliżenia tego wszystkiego co często nam ceprom się gdzieś tam wydaje, ale nie bardzo wiadomo o co chodzi. 

Gwara, humor, spora dawka wspomnień (i tych własnych i zaczerpniętych z relacji innych), piękno gór i próba przybliżenia nam trochę mentalności górali. Jest i kultura, jest kuchnia, są zwyczaje, smutki i radości. Jest szczerze i osobiście. Wszak jeden z autorów (Bartłomiej Kuraś) to góral z dziada pradziada, a drugi, choć ceper (Smoleński) spędził tu nie tylko dzieciństwo, młodość, ale jako dorosły bywał tu niejeden raz.  


Książka i do zadumy i dla przyjemności (bo ubawić się można tu przy niejednym fragmencie, choćby tym na temat copki z gniozdkiem).

Trochę od sasa do lasa, ale też przecież można to czytać nie po kolei, ale na wyrywki, szukając tego co w danym momencie nas zainteresuje. A na dodatek tom został okraszony sporą dawką zdjęć.

Tu znajdziecie fragmenty książki
a można ją kupić np. tu. 
Podziękowania dla publio za możliwość przeczytania e-booka.
A na zakończenie notki fotka. Wiadomo skąd :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz