Strony

czwartek, 19 grudnia 2013

Kolekcjoner - John Fowles, czyli motyl jest piękny tylko na wolności

Sięganie po starocie (50 lat to chyba jednak już łapie się na klasykę?) zawsze budzi u mnie ciekawość - na ile to wszystko wciąż jest żywe, budzi emocje, jak wtedy odbierano dany tytuł i czy teraz nie trąci myszką.
Fowles napisał kilka znanych tytułów, ale jakoś nigdy nie miałem okazji żadnego przeczytać i oto teraz z Instytutu Książki trafił do naszego klubu jego debiut, czyli kolekcjoner.
Nie obiecywałem sobie zbyt wiele, bo przecież powieści (a potem filmów) opowiadających podobne wstrząsające historie, było już sporo - oto mężczyzna zafascynowany pewną młodą dziewczyną, porywa ją i więzi miesiącami w piwnicy swego domu, próbując ją zmusić do tego by go "polubiła". Brrrr... Kolekcjoner nie jest jednak prostym thrillerem, który by trzymał w napięciu i jednocześnie fascynował jakimś mrocznym erotyzmem - to raczej powieść psychologiczna, skupiająca się na pokazaniu relacji obu postaci oraz ich przeżyć wewnętrznych.


Nie wiem czy Fowles był pierwszym, który po taką historię sięgnął, ale jednak zwykle takie książki kojarzą mi się z punktem widzenia ofiary - dzięki temu więcej w tym emocji, a w nas współczucia. Tymczasem tu autor dużą część historii pokazuje nam poprzez oczy i przemyślenia sprawcy, nie jakiegoś sadysty, maniaka seksualnego, psychopaty, ale zamkniętego w sobie, prostego człowieka, który po wygraniu dużej kwoty zaczął tworzyć w swojej głowie szalony plan. Poprzez tą "zwyczajność", śledzenie przygotowań, a potem pilnowanie różnych drobiazgów, dobre traktowanie dziewczyny, tym bardziej ciekawe staje się śledzenie jak próbuje on zdusić w sobie wszelkie poczucie winy, jak wykręca się z próśb o uwolnienie, jak wciąż o niej myśli. 
W porównaniu z nakreśloną jego psychiką i sposobem postępowania, druga część książki, opisująca te same wydarzenia i umożliwiająca nam zobaczenie wnętrza dziewczyny, była dla mnie dużo mniej interesująca. Nie dość, że dziewczyna bardzo zmienna, popadająca w rozpacz, to perfidnie wykorzystująca hojność swego oprawcy, w dodatku wciąż bajdurząca ww swej głowie o jakimś starszym facecie, który ją zafascynował. Jakaś wydawał mi się płaska i pusta w swym poczuciu wyższości intelektualnej, którą wciąż podkreślała, w tych powtarzanych za innymi wielkimi myślami, które miały nadawać nowy kierunek jej życiu i całemu światu. A może to dlatego, że mężczyźnie trudno oddać realistycznie sposób myślenia kobiety i portret mężczyzny wydaje mi się dużo bardziej prawdziwy i pełny...
Książka w każdym razie ciekawa! Może nie ma tu dużo napięcia, ale mimo wszystko trudno się oderwać. Ich relacja ewoluuje i oboje na zakończenie tej historii będą już inny. 
Miłość (tylko czy to miłość?) prowadząca do obsesji. I pragnienie wolności, którego nie zastąpią żadne prezenty...

PS Dylemat. Czy opowiadanie takich historii nie prowokuje i nie inspiruje kolejnych wariatów?

3 komentarze:

  1. Z czymś mi się ta historia kojarzy... Sklerotyk ze mnie! Pewnie albo dawno temu czytałam, albo oglądałam jakąś adaptację..

    OdpowiedzUsuń
  2. "Kolekcjoner" to jeden z najlepszych tekstów Fowles'a. Chyba lepszy niż przedobrzony "Mag".
    Zdaje się, że właśnie "Kolekcjoner" zainspirowal autora słynnego thrillera "Milecznie owiec" (dziś już też chyba klasyka).

    OdpowiedzUsuń