Strony

sobota, 13 lipca 2013

Połączenie, czyli nie możesz się angażować

Ech, jak pół dnia wozi się i rąbie drzewo, to potem już na nic się nie ma siły. Wybaczcie więc, że dzisiejsza notka trochę na luzie - sięgam po zapas szkiców notek filmowych. A i film właśnie taki bardziej na luzie - kojarzy mi się trochę z latami 80-90, gdzie prawie każda sensacja, thriller albo horror zza Oceanu oglądana była z zapartym tchem i wzdychaliśmy tam to potrafią. Dziś, gdy już mam przesyt podobnych rozwiązań, gonitw, pościgów, psychopatycznych morderców itp. trudno na nas zrobić wrażenie i tego typu produkcje traktujemy trochę wzruszeniem ramion. Ale czyż nie mogą być przyjemną rozrywką? Ot obraz, w którym najważniejsze jest odrobina napięcia, niepewności, emocji, a reszta (w tym gra aktorska, prawdopodobieństwo scenariusza to rzeczy na które się powinno zwraca uwagi). Pamiętacie tego typu produkcje, gdy się zaciskało kciuki, żeby jej tylko nie znalazł, żeby zdążył, albo gdy się wrzeszczało głupia - tam nie idź! Co ty facet robisz? Dzwoń po pomoc! Tak trochę miałem z tym filmem - przypomniał tego typu emocje i takie produkcje...
Jordan Tuner (Halle Berry) jest operatorką linii alarmowej (coś w rodzaju naszego 112). Mamy wiec dodatkowy bonus do scenariusza - przyjrzeć się trochę jak taka praca wygląda. Jordan pracuje tam już długo i jest niezła w tym co robi. Uwaga w tekście minimalny spoiler z pierwszych 5 minut filmu. Niestety każdemu mogą zdarzać się błędy - ona sama tak postrzega sytuację gdy jej emocje doprowadziły do zdradzenia miejsca ukrycia ukrywającej się przed napastnikiem dziewczyny. Po tym morderstwie, Jordan postanowiła zająć się tylko uczeniem nowicjuszy. Przypadek sprawia, że musi komuś pomóc, siada przy telefonie i znowu trafia na porwanie nastolatki. Ofiara została wsadzona do bagażnika, udało się jej jednak ukryć telefon, istnieje wiec szansa na to by ją odnaleźć. W Jordan rodzi się coraz większe podejrzenie, że to ten sama sprawca.
Całość naprawdę niezła, choć może rozczarować troszkę zakończenie filmu. Ale emocje gwarantowane!  Chyba dziś na wieczór zafunduję sobie coś równie mało skomplikowanego. 

 

1 komentarz: