Strony

poniedziałek, 13 maja 2013

Życie na podsłuchu, czyli sonata o dobrym człowieku



Tą notką wreszcie wyczerpuję zaległości filmowe i teraz mogę z czystym sumieniem oglądać kolejne rzeczy, nie martwiąc się, że coś mi umknie zanim znajdę czas napisać notkę.
Temat teczek, działań bezpieki wobec różnych ludzi w państwach socjalistycznych to temat cholernie ciekawy, choć wciąż niewielu twórców ma odwagę go tykać Trochę dlatego, że "umoczonych" było  bardzo wiele osób, ale część z nich świetnie poradziła sobie w czasach obecnych, mają spore wpływy i nie dopuszczą by coś na ich temat wyszło na światło dzienne. Ale jest jeszcze jedna sprawa - u nas po pierwsze część teczek została zniszczona, część zniknęła, a część jak się podejrzewa stanowi fałszywki, które mają być bronią przeciw tym, którzy zbyt mocno będą naciskać na zrobienie z tym tematem porządku. Opozycjonista atakował i żądał ujawnienia wszystkiego - to podsuwano mu jako argument dowody na jego przyjaciół, jakieś autorytety, po to by zwątpił w jakość materiałów (wszystkich), albo przynajmniej stracił zapał... Niemcy jakoś sobie dość szybko poradzili i nie nastąpiło nic takiego czym straszyły u nas "autorytety" (dojdzie do przelewu krwi). Tam sobie poradzono, u nas wciąż trwają przepychanki i straszy ten trup w szafie. Takie refleksje mi się nasunęły w trakcie oglądania tego filmu. "Życie na podsłuchu" jest próbą pokazania nam nie tylko jak wyglądało wciąganie ludzi we współpracę i sama procedura obserwacji, ale co ciekawe, pokazuje też trochę to co stało czasem za decyzjami w tych sprawach.
Akcja dzieje się w środowisku ludzi, którzy można by rzec stanowią pewnego rodzaju elitę - władza hołubiła artystów, o ile ci byli spolegliwi i nie zadawali pytań. Głównym bohaterem jest reżyser i scenarzysta teatralny Georg Dreyman. Unika on zaangażowania w działania jawnie przeciwstawiające się władzy, ale gdy zaszczuty przez bezpiekę i zakaz pracy jego przyjaciel popełnia samobójstwo, nie potrafi nie zadać sobie pytań o przyczyny. Te pytania może i nie zwróciły by na niego uwagi (bo się z nimi nie afiszował), ale pech chciał jego przyjaciółka i kochanka wpadła w oko jednemu z kacyków partyjnych. To wystarczyło by służby zaczęły na Dreymana szukać haków.  
Co ciekawe w tym filmie to fakt iż to nie postać głównego bohatera - pisarza, który jest rozpracowywany, budzi nasze największe emocje. Taką postacią jest jeden z agentów Stasi, rozpracowujących Dreymana: Gerd Wiesler. Ideologicznie pewny, wierzący jak mało kto w sens swej pracy i obowiązek ratowania ojczyzny przed wrogimi elementami, nagle doświadcza on coraz większych wątpliwości: hipokryzji, zakłamania przełożonych i sensu w pytaniach zadawanych przez opozycjonistów. Jego samotne życie i całkowite skupienie się na pracy staje się pewnego rodzaju obsesją. To dzięki niemu zarówno cała historia staje się niebanalna, nawet jeżeli ktoś postuka się w głowę, że takie rzeczy nie miały prawa się zdarzyć.
Żadne z bohaterów nie jest tu do końca postacią jednowymiarową, ich niejednoznaczność sprawia, że ich dramat staje się dla nas szansą na przemyślenie różnych postaw, decyzji w tamtych czasach - jak niewiele czasem trzeba było by przejść cienką granicę, za którą potem człowiek stawał się coraz większą świnią. 
Strach? Pieniądze? Szansa na karierę? Jakże różnymi metodami werbowano i manipulowano ludźmi... Ale dla mnie jednak przesłanie tego filmu to nie zbagatelizowane:nie oceniajmy, ale raczej podkreślenie wartości prawdy. Nie chodzi o sądzenie. Chodzi czasem o zwykłe przeprosiny, żal, zmuszenie by tego nie wypierać i nie zamazywać jakby nie istniało. Krzywdy tak wielu ludzi wołają o tą ludzką sprawiedliwość.  
Naprawdę dobry film. Jego wartość (edukacyjną?) i okazję, inspirację do różnych przemyśleń i dyskusji zauważył też IPN, który zamieścił na swoich stronach materiały dla nauczycieli, które mogą wykorzystać po seansie z młodzieżą.

3 komentarze:

  1. Oglądałam kilka lat temu. Bardzo dobry film!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również dobrze oglądało się ten film i dobrze pamiętam fabułę, choć widziałam "Życie na podsłuchu" dawno temu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam już dwa razy.Świetny film i znakomicie zagrany.)

    OdpowiedzUsuń