Strony

niedziela, 27 stycznia 2013

Alladyn Jr, czyli eskpansja Disneya do teatru

Przy okazji dzisiejszego wypadu z dziećmi do teatru Roma pojawiły mi się dwie refleksje. Po pierwsze - jak niełatwo wybrać się ze starszymi dzieciakami do teatru całą rodzinką. Nie dość, że repertuar najczęściej skierowany do młodszych, a znów 10 latka będzie się nudzić na czymś dla starszych, to często teatry z góry nastawiają się na robienie spektakli tylko dla szkół. No bo przepraszam - granie w ciągu tygodnia o godzinie 11.00 przecież nie jest ofertą rodzinną? Stąd nieliczne spektakle w weekendy są oblegane przez tłumy. Fajnie, że Roma robi przedstawienia muzyczne nie tylko dla starszych, ale szkoda, że to oferta tak słabo dostępna dla rodzin (pierwszy spektakl Małego księcia jaki znalazłem dla nas jest w marcu i już trudno o bilety). A druga refleksja? Jak w tytule - Disney nie tylko zaatakował nasze nastolatki masą niebyt mądrych i sztampowych filmów, kanałem telewizyjnym, ale w tej chwili wchodzi również na deski teatru. I nie chodzi tu tylko o prawa do tytułu - raczej o to jak się robiło do niego castingi (konkurs na ich kanale tv), kto w nim gra (m.in. młodzi ludzie występujący w produkcji Disneya "Do dzwonka"). Do tego dodajcie płyty z muzyką, z czasem pewnie płyty dvd i biznes się kręci wcale nie gorzej niż ten z produktami z kreskówek. A Ty rodzicu płacz i płać...
Szkoda, że Roma już nie gra Akademii Pana Kleksa - tamta muzyka i teksty uważam, że są dużo ciekawsze niż nawet najlepsze próby tłumaczenia do tekstów amerykańskich (choć fakt, że ta ich muzyka wpada w ucho - potrafią robić chwytliwe przeboje musicalowe). 
A samo przedstawienie Alladyna?
 
Opowieść o ubogim chłopcu, który znajduje lampę z dżinem spełniającym życzenia, zna pewnie każdy. Tu historia jest troszkę przerobiona, ale nadal pozostaje piękną bajką z morałem. Oto dzięki swej inteligencji, dobremu sercu i szczerości chłopak dobrze wykorzystuje swą szansę, staje się nie nie tyko szanowany ale i zdobywa miłość pięknej księżniczki Jasminy. To od niej rozpoczyna się cała historia - mamy motyw niczym z Meridy Walecznej, zmuszania córki do wyboru męża. Sułtan nie przejmuje się jej wolą i pragnieniami, na co więc bogactwa i życie w pałacu, skoro Jasmina nie może być naprawdę wolna? Jest i czarny charakter - wezyr Dżafar, który chciałby chytrze przejąć całą władzę w pałacu, a któremu wejdzie na odcisk Alladyn. Dalszą część historii z lampą, dżinem, trzema życzeniami i szczęśliwym finałem pewnie większość zna.
Ponieważ jest to musical zadbano aby piosenek było dużo, od tych spokojnych śpiewanych w duecie lub solo, aż po widowiskowe i pełne fajerwerków sceny zbiorowe i śpiewane przez wszystkich motywy. W warstwie wizualnej pewne świetne pomysły ze starej szkoły teatralnej przemieszane są z wybuchami, dymem i nowinkami technicznymi. Od czego w końcu jest wyobraźnia? Aktorka odgrywająca latający dywan (świetne pomysły Ewy Lachowicz!), papuga, wielbłąd, pojawiający się dżin - to wszystko jest umowne, ale przecież bawi równie dobrze jakby było prawdziwe. Ale i tak większość młodych widzów pewnie najlepiej zapamięta to co jest bardziej namacalne i zaskakujące, czyli np. latający nad publicznością dywan z głównymi bohaterami. Do tego ciekawe wyświetlane na ekranie animowane tła, proste ale dobrze pomyślane te prawdziwe dekoracje, stroje, niezła choreografia, na scenie dzieje się bardzo dużo, tak że dzieciaki nie mają czasu się specjalnie nudzić. Trochę humoru, trochę odwołań do elementów współczesnej popkultury, które dzieci chwytają, wpleciona w akcję ekipa telewizyjna - to wszystko ma sprawiać, że ta historia ma wciągnąć dzieci i wydać im się bliższa. 
Nawet nie wiem, czy w tych całych fajerwerkach i wygłupach potrafią z tego odczytać jakiś morał. No ale cóż. Takie to już chyba te czasy - liczy się widowiskowość, a nie przekaz. Moim dzieciom się bardzo podobało. Więc chyba nie będę już marudził i z nimi dyskutował. W końcu to nie ja jestem głównym odbiorcą takich spektakli.  
PS Ponieważ spektakl w dużej mierze tworzą młodzi ludzie (a radzą sobie całkiem nieźle), starsza córa już sobie zamarzyła jakiś casting.    

3 komentarze:

  1. Ja uwielbiam musicale pod każdą postacią i żałuję, że mam tak daleko do Warszawy, która realizuje Disneyowskie spektaktle. Wrzuciłeś akurat najpiękniejszą piosenkę z Alladyna - "Wspaniały świat" (? nie wiem czy taki jest polski tytuł) - na klipie wygląda bardzo fajnie. Na Śląsku do tej pory z sukcesem wystawiono Tarzana :) Marzy mi się "Beauty and the Beast" choć filmowi raczej nie dorówna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie taki ma tytuł. W spektaklu ta scena wygląda jeszcze lepiej :) to właśnie w trakcie tego numeru dywan z bohaterami fruwa nad głowami widzów! Na razie zaprzestali grać Les Miserables i króluje w Romie Deszczowa Piosenka. Ciekawe co będzie następne

      Usuń
    2. Bardzo żałuję, że nie załapałam się na "Nędzników" z tego co widziałam znów ruszają canstingi do "Upiora w Operze" - na tym byłam i serdecznie polecam! :)

      Usuń