Strony

wtorek, 20 listopada 2012

Koncert dla Julii, czyli magiczny Kraków

Jak wspominałem od niedzieli jestem w Krakowie. Ile razu tu jestem zawsze mnie kusiło by gdzieś skorzystać z "kulturalnych" propozycji miasta. Niby miło się siedzi w dobrym towarzystwie w knajpkach, kafejkach i kawiarniach, ale być tu i nigdzie nie pójść? Tym razem - mimo, że sam (tym razem bez działu) postanowiłem skorzystać. Kasia namawiała mnie na Teatr Słowackiego, ale co zrobić jak nic nie grają? Ale ale jak to nic? Jest jakiś koncert. Po pierwsze charytatywny - zbiórka funduszy dla Julii - młodej kobiety chorej na raka by mogła wyjechać do Stanów i tam przejść leczenie (u nas lekarze są bezradni), po drugie sam teatr, po trzecie zestaw artystów. Byle tylko mieli bilety. Mieli!!! Udało się! Cudowny to był wieczór!  Jak się cieszę, że się udało! Nawet jeżeli jutro już nigdzie nie uda się wyjść (a może się uda bo spacer na Rynek to raptem pół godziny i o dziwo nawet nie błądzę po mieście), to i tak będę miał co wspominać.
Muzycznie - głównie poezja śpiewana, ale w tak różnych stylach i nastrojach, że sama różnorodność była piękna. Tyle cudownych głosów, świetny zespół muzyków akompaniujących, a do tego niesamowita akustyka tego miejsca. Ten teatr rzeczywiście nie dość, że piękny, ze wspaniałą kurtyną malowaną przez Siemiradzkiego (bajka!), to jak mało które miejsce nadaje się do prezentowania takiej muzyki. 



Niektórzy wychodzili tylko by zaśpiewać i zniknąć (ale za to jak zaśpiewać), inni natychmiast nawiązywali fajny kontakt z publicznością. Były klimaty Piwnicy pod baranami, operetki, było i wesoło i nostalgicznie, była cudownie poprowadzona przez Lidię Jazgar aukcja (ach czemuż nie prowadziła całego koncertu zamiast sztywnej pary - nazwiska przemilczę).  Niektórych wykonawców nie znałem (Marta Bizoń, Joanna Trafas, Beata Czarnecka, Joanna Kulig), niektórych widziałem pierwszy raz na żywo (Jarosław Wasik, Katarzyna Groniec, Basia Stępniak-Wilk), chyba tylko Mariusza Lubomskiego mogłem spotkać na żywo po raz kolejny (ojej po tylu latach że ho ho). Zostawię Was z muzyką. M.in.  te numery wybrzmiały w ten wieczór. Żałuję tylko, że nie pamiętam więcej tytułów, albo trudno je znaleźć.
Dziękuję Kasi za pomysł, sobie za determinację, by go zrealizować, a wszystkim artystom za to że pojawili się na tym wyjątkowym koncercie.
I dla Julii, jej małej córki i wszystkich bliskich - ukłony, wyrazy otuchy, ciepłe myśli, modlitwy i wszystko co może jeszcze Wam się przydać.
Kładę się spać i wciąż kołyszą mnie różne melodie z tego wieczoru.

4 komentarze:

  1. Jestem sprawczynią zamieszania :) Bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. :)Pięknie!
    pozdrawiamy i zapraszamy do nas https://oKrakow.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będę zaglądał, bo niedługo znowu wypad do Krakowa

      Usuń