Strony

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rzeka dzieciństwa - Maleo Reggae Rockers, czyli sentymentalnie i ze szczyptą słońca Jamajki

Kolejna notka o reggae. No co ja na to poradzę, że lubię te rytmy, a lato szczególnie sprzyja takim dźwiękom i w plenerze i w przestrzeni autka, czy domu. I chyba już druga notka w ciągu tego półtora roku o płytce, w której maczał palce Darek Malejonek. Ale to też mogę wytłumaczyć - nie tylko lubię go za muzykę, ale i mam do niego jakiś szczególny sentyment - po prostu mieliśmy okazję poznać się osobiście i spędzić razem trochę dni w trasie (wyjaśnienie na dole).
Rzeka dzieciństwa to w twórczości Maleo Reggae Rockers dość szczególna - wyróżnia się i muzycznie, ale przede wszystkim pomysłem. Płyta bowiem zawiera covery dawnych polskich piosenek, tyle, że w wersjach reggae. Powrót do piosenek młodości/dzieciństwa i przypominanie tych przebojów, z których część być może troszkę już została zapomniana. Jeżeli spojrzymy na zestaw utworów widać jednak, że w większości zaserwowano nam numery bardzo znane - może z obawy, że inaczej płyta nie przyciągnęła by takiej uwagi? Nie wiem czy to nie błąd - bo jednak to co najbardziej znane lubimy w wersjach oryginalnych - może kogoś będą drażnić przeróbki "Zegarmistrza światła", "Korowodu", czy "Pod papugami".
O dziwo, bo na przeróbki rzadko się zgadzają twórcy lub spadkobiercy mający prawa - Malejonek po zaprezentowaniu pierwszych wersji uzyskał zgodę dość szybko. Na pewno też mieli niezłą frajdę z nagrywania tych przebojów, bawienia się nimi - wszystko nagrywane było w studiu "na setkę", czyli tak jakby na żywo, a zespół przecież był bardzo rozbudowany. Energia i efekt brzmieniowy - bardzo fajne!
Do zespołu zaproszono też sporą grupę przyjaciół m.in. Mateusza Pospieszalskiego, kilku raperów i muzyków reggae młodszego pokolenia. Muzycznie? Powiedziałbym, że bardzo klasycznie, oldschoolowo - to roots reggae, z niewielkimi tylko "nowalijkami", czyli np. wstawkami rapowymi. Porównując to nawet do innych płyt MRR ta jest dużo bardziej spokojna, bez rozkręcania na siłę jakichś tanecznych rytmów. Może przez to, że nie robiono wielkich rewolucji i zachowano melodię i kształt oryginałów płyta nie jest tak dużym szokiem jak inne przeróbki, które ukazywały się na naszym rynku (choćby Kaczmarskiego). 
Teksty przecież znają wszyscy, odpalcie więc płytę i dajcie się jej porwać. W dużej dawce może wydać się to troszkę monotonne, ale gdy dawkujemy sobie poszczególne utwory na wyrywki to naprawdę spora przyjemność. No i duża dawka bujania gwarantowana! "Kiedy byłem małym chłopcem", "Pomaluj moje sny", "Jednego serca", Płoną góry, płoną lasy" - słuchanie tych numerów to nie tylko podróż sentymentalna, ale i odkrywanie ich troszkę na nowo... Nie wszystkie numery mi pasują (mnie akurat wstawki rapowe raczej drażnią niż kręcą), słabsze moim zdaniem to np. Kiedy byłem..., Zegarmistrz..., ale większości słucha się całkiem przyjemnie.  Polecenia moim zdaniem warte są m.in. Strzeż się tych miejsc, Rzeka dzieciństwa, Korowód.
Pal licho ile w tym projekcie było jakiegoś cynicznego zarabiania na tym co znane i odcinania kuponów od renomy jaką sobie wyrobił już zespół. Płyta może nie tak dobra jak poprzednie MRR, ale i tak warta moim zdaniem kupienia i słuchania. Dla fanów, ale i dla tych, którzy pamiętają te kawałki i nie boją się nowych wersji.
No i parę słów wyjaśnienia a propos znajomości z Darkiem Malejonkiem. Zaraz po studiach miałem okazję pomagać w przygotowaniu pewnej akcji/kampanii profilaktycznej. W założeniu rzecz miała wyglądać tak: w różnych miejscowościach na polskim wybrzeżu miały odbywać się happeningi, spotkania z decydentami, akcje edukacyjne, festyny dla rodzin i koncerty. Szukano muzyków i m.in. po moich namowach nawiązano kontakt z Maleo Reggae Rockers, które wtedy wydało pierwszą płytę. Cała trasa, praca, różne działania mimo, że intensywne i nieraz męczące okazały się przygodą życia. 10 dniowa trasa - autobus, jacht dalekomorski, koncerty, spotkania z ludźmi no i w tym wszystkim cały czas oprócz wolontariuszy i pracowników również Darek i Siwy (Bakszysz i MRR)... I te dyskusje, rozmowy... Ech jest co wspominać. Na zdjęciach obok m.in. Siwy, Darek, ŚP Jurek Dobrowolski ze Świnoujścia, moja kierowniczka Jola oraz wolontariuszki - harcerki ze Świnoujścia.






1 komentarz:

  1. Ciekawy wpis. Dawna polska muzyka tylko, że w stylu reggae? To brzmi ciekawie. Aż muszę sprawdzić co to dokładnie jest :D

    OdpowiedzUsuń