Dziś tylko krótka notka, bo i pogoda kusi do wyjścia na zewnątrz - na pole jak mówią w Małopolsce, albo na dwór jak mówi się na Mazowszu (ciekawe jak w innych regionach?).
W Tvn-owskiej serii Ewy Ewart z racji tego, że sama współpracuje z BBC najwięcej dokumentów chyba właśnie z tej stacji. Kiedyś to była marka światowa, ale ostatnio przed Euro i my się mogliśmy przekonać jak wygląda ich"obiektywizm" :) Warto więc zerkać na te dokumenty w pewnej perspektywie - to najczęściej głos Europejczyka z kultury zachodniej, który próbuje przekazać coś o innych kulturach ludziom takim jak ona sam. Nie dość, że sam ma w głowie jakieś poglądy i założenia, to jeszcze robiąc dokument stara się tak skonstruować przekaz by był on zrozumiały z punktu widzenia "przeciętnego" Brytyjczyka. Po tym wstępie pewnie domyślacie się co napiszę o tym dokumencie.
W Tvn-owskiej serii Ewy Ewart z racji tego, że sama współpracuje z BBC najwięcej dokumentów chyba właśnie z tej stacji. Kiedyś to była marka światowa, ale ostatnio przed Euro i my się mogliśmy przekonać jak wygląda ich"obiektywizm" :) Warto więc zerkać na te dokumenty w pewnej perspektywie - to najczęściej głos Europejczyka z kultury zachodniej, który próbuje przekazać coś o innych kulturach ludziom takim jak ona sam. Nie dość, że sam ma w głowie jakieś poglądy i założenia, to jeszcze robiąc dokument stara się tak skonstruować przekaz by był on zrozumiały z punktu widzenia "przeciętnego" Brytyjczyka. Po tym wstępie pewnie domyślacie się co napiszę o tym dokumencie.
Po pierwsze warto zaznaczyć, że jest on dość emocjonalny, bo kręci go i obdarza ostatecznym komentarzem przyrodni brat głównego bohatera. Prosi on o spotkanie po kilku latach od decyzji Richarda o przejściu na Islam, towarzyszy mu w różnych sytuacjach i zadaje różne pytania dotyczące jego dzisiejszej postawy, tak radykalnej zmiany, poglądów, a przede wszystkim przyczyn. Jak twierdzi Robb - wszystko po to by lepiej zrozumieć, choć w jego wypowiedziach jest tyle zdziwienia, żalu, nawet potępienia, że czasem można sądzić, że raczej po to by poradzić sobie z przeszłością i ostatecznie znaleźć usprawiedliwienie, że stracili kontakt. Pewnie rzeczywiście trudno mu zrozumieć powody dla których biały normalny chłopak, z którym tyle przeżył nagle odrzuca cały świat zachodni i jego wartości i wybiera radykalizm. Ano właśnie, nie wspomniałem o tym, ale Richard - jego brat (obecnie znany jako Salahuddin) przystał do jednego z bardziej radykalnych nauczycieli Anjema Choudary'ego, który popiera dżihad. Zdziwienie Robba jest więc potęgowane nie tylko przez niezrozumiałe dla niego praktyki, zwyczaje, poglądy, ale również poprzez głoszenie bardzo radykalnych sądów na temat innych (każdy niewierzący jest nieczysty i niegodny prawdziwej przyjaźni, a nawet współbracia, którzy są "zimni" i nie są gotowi na oddanie swego życia w walce o panowanie Islamu na świecie traktowani są jako odstępcy od prawdziwej wiary).
Można jednak odnieść wrażenie, że Robb kręcąc ten dokument specjalnie prowokuje pewne sytuacje i kontrowersje, na tym najbardziej mu zależy. Skoro nie bardzo może przełamać dystans brata jako swój cel wybiera dużo młodszego Bena, który dopiero nawrócił się na Islam, na jego przykładzie twórcy chcą prześledzić "radykalizację" udowadniając, że dochodzi do jakichś manipulacji, czy "prania mózgu".
Dokument ciekawy, choć jest to na pewno dość subiektywne spojrzenie. Otrzymujemy trochę scenek z z aktywności muzułmanów w Wielkiej Brytanii, ale przez komentarz jaki towarzyszy zdjęciom, cały czas powraca krytycyzm, który ocenę nawet neutralnych wydarzeń i wypowiedzi kieruje w stronę "radykalności".
Każdy ma prawo do własnych wyborów, ale słowa wypowiadane przez część postaci, że jedynym ich celem jest doprowadzenie do panowania zasad Islamu na świecie i z drugiej strony obawy i alergia na "inność", widzenie każdego muzułmanina jako potencjalnego terrorysty - to wszystko źle wróży szansom na zbudowanie sensownej koegzystencji w tym kraju.
troszkę informacji o filmie a tu w całości po angielsku
Na Warmii i Mazurach oraz w Trójmieście chodzi się zdecydowanie na dwór ;)
OdpowiedzUsuńMój wujek z Krakowa powiedział kiedyś mojemu dziadkowi, że idzie na pole - na co dziadek - rolnik z dziada prawdziada zachodził potem w głowę czego on może tam szukać na polu ;)
Pozdrawiam.
W.
no patrz a w tym Krakowie tak się z nas nabijają, że nosa zadzieramy :)
Usuńpozdrawiam również!
kurcze półtora roku bloga - dopiero się kapnąłem - jej tyle notek się udało
Na dwór albo na podwórko. Czasem też mówię, że wyprowadziłam syna na wybieg ;)
OdpowiedzUsuńNa Górnym Śląsku mówi się "na plac", ale w moim domu zawsze mówiło się "na dwór" czy "na podwórko".
OdpowiedzUsuńJako rodowita Mazowszanka, zawsze mówię "na dwór" :)
OdpowiedzUsuńOd pamiętnego filmu BBC tuż przed Euro wiarygodność tej stacji w moich oczach znacznie spadła. Dlatego z dużym sceptycyzmem podchodzę do tego filmu. Bazując na tym, co opisałeś, podejrzewam, że bardziej irytowałby mnie ten braciszek kręcący film niż facet, który przeszedł na islam.
Pozdrawiam :)
Podkarpacie wychodzi na pole :)
OdpowiedzUsuńDuże wrażenie zrobił na mnie ten dokument.
A co najbardziej? Siła tłumu w nim pokazana. Patrząc na Bena, który będąc na swej pierwszej manifestacji dał się porwać temu tłumowi.
Wrażenie na mnie zrobiły również rozmowy z jego matką, która akceptuje jego decyzje, ale widząc go na manifestacji coraz bardziej sie boi. I pytanie zadane Benowi: co zrobisz w obliczu Świętej Wojny, przecież twoja matka to niewierna.
Nie mówiąc już o podawaniu niewiernemu, który do niedawna był bratem i towarzyszem zabaw, lewej - nieczystej - ręki.
z tą ręką to naprawdę ciekawe, ale zauważ, że inni jakoś nie mieli takich oporów - nie wiem czy to nie jakaś nadinterpretacja narratora. Zabawne było też obrzezanie laserem :) jakoś to mało zgodne z rytuałami chyba.
UsuńA Ben rzeczywiście to ciekawa postać - jak szybko nasiąka tymi poglądami.
Miałam wrażenie, że to mały chłopiec bawiący się klockami lego, który przekonał się, że więcej zabawy ma z rozwalania budowli niż ich wznoszenia.
OdpowiedzUsuńA to podawanie lewej ręki... Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie chyba dlatego, że to w końcu bracia, więc wydaje mi się, że ich relacje powinny być trochę inne. A może to właśnie wyrasta z więzi, która kiedyś była między nimi, a zatraciła się przez decyzje ich obu.
Niemniej mocny, dający wiele do myślenia film.
A co do obrzezania laserem... Pewnie i w tym wypadku udoskonalenia pomagają w codziennym życiu. Tylko trochę to zgrzyta z tym jak starają się być tradycjonalistami w innych aspektach życia.
OdpowiedzUsuńRichard już za kratkami, może będzie miał trochę czasu do namysłu... http://www.thesun.co.uk/sol/homepage/news/4413320/Brit-hater-Richard-Dart-is-held-by-cops.html
OdpowiedzUsuńSalam, Marcin.