Strony

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Strange days - The Doors, czyli muzyka siostrą ci jest


Dziś Światowy Dzień Książki, ale z tej okazji już od kilku dni trwa rozdawajka do której zapraszam. Wiec troszkę nie sterotypowo dziś o muzyce. Sięgnąłem kilka dni temu do pudełka (sześciopak ze wszystkim płytami) z Doorsami i do odtwarzacza trafiła - znów troszkę niestereotypowo - płytka najmniej "przebojowa", czyli ich drugi album "Strange Days". No owszem są tu znane "People are strange" czy "Love me two times", ale całość nie zyskała takiego uznania jak płyta pierwsza, czy kolejne. Oczekiwano przede wszystkim numerów szybkich, melodyjnych, a chłopaki wcale nie mieli ochoty schlebiać gustom masowym. Słucham tej płyty w kółko od kilku dni i zachwycam się bogactwem jej klimatów, odwagą w eksperymentowaniu (Jim Morrison pozwala sobie nie tylko na odważną interpretację gdy śpiewa, ale i na zamieszczanie fragmentów recytowanych ("Horse Latitudes"). No i kolejny po "The end" finałowy niesamowity performance, czyli "When The Music's Over". Nawet dziś niewiele kapel miało by odwagę by wrzucać takie numery na płytę, a co dopiero w czasach gdy sprzedaż płyt zależała od tego czy będą cię grali w radiu...
Jaka jest muzyka The Doors chyba nie muszę pisać, każdy choć raz ich słyszał.. Jedna gitara, charakterystyczne brzmienie organów Manzarka, perkusja no i wokal Morrisona (chyba pierwszy raz też dołączył na tę sesję do nich okazjonalnie basista)... Mało? To posłuchajcie tych dźwięków - hipnotycznych, pychodelicznych, a jednocześnie przecież melodyjnych. Te kilka instrumentów tworzy taki nastrój, czasem chaotyczny, innym razem pełen delikatności, tak niesamowicie zgrywają się z tym co wyprawia Morrison.
To budowane niczym w teatrze napięcie, zmiany nastroju, niesamowite solówki, zapomnijmy o tradycyjnych piosenkach i podziale na zwrotkę i refren, tu nawet te same kilka zdań śpiewane przez kilka minut tworzy niesamowitą opowieść. Pełną emocji, ekspresji. Wykrzyczaną. Przeszywającą. Muzykę, która nie pozostawia obojętnym. Cholera, niby klasyka rocka, a do dziś ciary chodzą jak się tego słucha. Mam wrażenie, że to bardzo spójny album, tworzący pewną zamknietą całość i dlatego trudno mi wskazać jakiś szczególnie "ulubiony" fragment. Mroczne, wciągające, po prostu piękne!     

People are strange when you're a stranger
Faces look ugly when you're alone
Women seem wicked when you're unwanted
Streets are uneven when you're down
When you're strange
Faces come out of the rain
When you're strange
No one remembers your name
When you're strange

Co zrobili z Ziemią?
Co zrobili z naszą siostrą bez skazy?

Zniszczyli ją, splądrowali
Rozdarli ją
Rozłupali
Wbili jej noże
W bok świtu
Skrępowali ją drutem
I rozwłóczyli ją

Słyszę cichuteńki dźwięk
Nadstaw ucha, wsłuchaj się -
Oddajcie nam świat, chcemy go
Oddajcie nam świat, chcemy go już
Już? Już!

Arabskie noce, kochana!
Ugnij przed światłem kolana!
Ocal nas!
Jezu!
Ocal nas!

Więc gdy ucichnie muzyka
Gdy ucichnie muzyka ta
Gdy ucichnie muzyka
Zgaście światła

Bo muzyka siostrą ci jest
Tańcz w jej ogniu jeśli chcesz
Muzyka siostrą jest
Aż po kres
Aż po kres
Aż po kres

Więc gdy ucichnie muzyka
Gdy ucichnie muzyka ta
Gdy ucichnie muzyka
Zgaście światła

8 komentarzy:

  1. nie jestem fanką, ale czasami lubię posłuchać...

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię ich piosenki :)
    zapraszam Cię serdecznie na mojego nowego bloga:
    http://refleksjefilmowo-ksiazkowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ray Manzarek będzie koncertował w Wawie 10.05.2012:)... nie wyobrażam sobie historii muzyki bez the Doors- ponadczasowa, klimatyczna i zupełnie bezkonkurencyjna. The End w wersji koncertowej bije na głowę wszystko! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zastanawiam się nad tym koncertem. ciekawe jak będzie. Do tego Poznań i Ostrołęka...

      Usuń
  4. Ostrołęka, hm też mnie zastanawia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swego czasu w liceum miałam obsesję na punkcie chłopaków. Teraz nie słucham w ogóle, ale jak gdzieś na imprezie usłyszę dźwięki Doorsów to zawsze mam mały odlot. To także była kiedyś moja ulubiona płytka, razem z LA Woman. Przypomniałeś mi jak ważny i bliski sercu jest to mi pomimo upływu czasu band. Czas powrócić do chłopaków:)

    OdpowiedzUsuń
  6. aż mnie ciary przechodzą...uwielbiam Doorsów, choć, tak jak papryczka, już dawno ich nie słuchałam. Mam taką wersję The End, która trwa 21 min.- mam przy niej totalny odlot. Uwielbiam płytę American prayer. Uwielbiam Morrisona jako muzyka i jako poetę. A film o Doorsach widziałeś? Val Kilmer jest tak ucharakteryzowany, że byłabym w stanie dać sobie wmówić, że Morrison zmartwychwstał dla potrzeb filmowych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak widać warto wracać do klasyki, bo wciąż jest żywa. kiedyś widziałem, a o tym nowszym dokumentalnym nawet pisałem.

      Usuń