niedziela, 29 listopada 2020

Potwory - Anna Potyra, czyli kto miał motyw?

Chyba muszę wrócić do poprzedniej książki Anny Potyry (z tymi samymi bohaterami), bo "Potwory" okazały się całkiem sprawnie napisanym, wciągającym kryminałem. Dokładając zaś sobie tom do tomu, poznając ich bardziej, na pewno będzie się miało jeszcze więcej frajdy. Bohater nie może być płaski, bo wtedy i śledztwo nie wciąga, a tu mam wrażenie udało się tego uniknąć. Mamy trójkę policjantów (i jeszcze czwarty w tle = żuczek od tzw. czarnej roboty), ale szef zespołu tym razem oficjalnie nie może niczym się zajmować - został zawieszony w obowiązkach do wyjaśnienia sprawy za pobicie jednego z sąsiadów. Wszystko po tym jak pobity poszedł do mediów, a wtedy nawet tłumaczenie by żadne nie pomogło. Adam Lorenz pobił zaś nie bez powodu - usłyszał płacz dziewczynki, powziął pewne podejrzenia, a gdy wkroczył do mieszkania i zobaczył ją w dość jednoznacznej sytuacji, dał do zrozumienia facetowi, by więcej tego nie robił. Tylko co dalej - dopóki żona i córka nie złożą oskarżenia, sprawy dla sądu nie ma. A Lorenz siedzi w domu i krew go zalewa. Nudzi się facet i mimo tego, że mu nie wolno, stara się trzymać rękę na pulsie najnowszej sprawy, którą zajmują się koledzy.
Chodzi o morderstwo kobiety, znanej śpiewaczki operowej, którą zamordowano w dość okrutny sposób. Wszystko wskazuje na zbrodnię w afekcie, ważne więc by znaleźć motyw. Splot różnych emocjonalnych powiązań, zazdrości, zdrad, miłości i planów, w których kobieta komuś zawadzała, jest dość skomplikowany i wcale niełatwo ten węzeł rozplątać. W tle mamy nie tylko środowisko Teatru Wielkiego, ale i jakieś traumy z przeszłości (molestowanie), zaskakujące dla policjantów detale z życia prywatnego ofiary (poliamoria). Każde z bohaterów, czyli Lorenz nieoficjalnie, a Corsetti i profilerka Rawska, będzie miało zdobyty jakiś element układanki, który trzeba ułożyć w całość. Podejrzanych jest sporo, choć nic nie okazuje się tak oczywiste, jak na początku się wydaje. Przyznam się, że u mnie domysły pojawiły się dość późno, ciekaw jestem jak będzie w Waszym przypadku. 
 
Choć nie ma tu wartkiej akcji, to dochodzenie i problemy poszczególnych postaci, z którymi próbują sobie radzić, mimo pochłaniającej ich sprawy, wciągają w fajny sposób i będę ten kryminał miło wspominał. A do Pchły pewnie niedługo powrócę, by nadrobić zaległości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz