czwartek, 22 września 2022

Prima Facie, czyli prawo a sprawiedliwość

Wracamy do cyklu National Theatre Live do Multikina! Na razie z powtórką, ale to jedna z lepszych, mocniejszych rzeczy jakie pewnie zobaczycie tej jesieni.

***

MaGa: Mocny, wstrząsający i nieoczywisty. Spektakl marzenie do podjęcia szeroko zakrojonej dyskusji na temat przemocy seksualnej. Do określenia i zrozumienia roli ofiary, którą przemoc dotyka często z rąk osoby znajomej, bliskiej.

Robert: O tak! Do dyskusji jak najbardziej. W kontekście całego ruchu Me too, mówienia o tym co dozwolone, a co zdecydowanie jest już naruszeniem granic, mówienia o szacunku, o tym że milczenie nie jest równoznaczne ze zgodą. To uderzenie w patriarchalny system, który jest widoczny nie tylko w prawie, gdzie to ofiara musi "udowodnić" swoją krzywdę, ale i w latach myślenia o tym, że wiele może ujść na sucho, że to przecież "przygoda", "niewinny flirt", czy "zabawa dla obopólnej przyjemności". Dyskusyjne tym bardziej, że i sama przemoc dla wielu nie będzie tu jednoznaczna - skoro ofiara bawiła się cały wieczór ze sprawcą, sama zaprosiła do łóżka, to czemu po jednym stosunku mówi nagle: „nie” i podkreśla brak zgody? Ma prawo nazwać to gwałtem czy nie?

MaGa: Wspaniały przykład ambiwalencji. Inaczej adwokat postrzega ofiarę, gdy jest ona „przeciwnikiem” oskarżonego, którego jest obrońcą, a inaczej to wygląda, gdy ta sama obrończyni sama staje się ofiarą i patrzy na siebie i swoją sytuację z drugiej strony. A właściwie patrzy na siebie z dwóch stron jednocześnie.

Robert: I zdaje sobie sprawę z własnej bezsilności, dostrzega jak jest jej z tą traumą, którą teraz musi pokazać całemu światu. Wstyd i ból, wciąż przeżywany na nowo, bo na proces czeka się całymi latami, gdy sprawca śmieje ci się w twarz i to ty musisz się przed nim chować, jakbyś była winna. Te pytania: czy ty chcesz mu zniszczyć karierę? O niej nikt nie myśli. Nawet jeżeli coś się wydarzyło, to niech kobieta szybko zapomni i milczy, bo sama naraża się na złe opinie. Okrutna przewrotność tej sytuacji wybrzmiewa tu bardzo mocno. 

MaGa: Jakże często na wokandzie sądowej dochodzi do sytuacji gdzie ofiara słyszy: sama sobie winna… sama zaprosiła do domu… sama również piła… Nie jest w stanie opowiedzieć w szczegółach jak doszło do przemocy, gdzie była jej ręka a gdzie noga, co mówiła ona, co mówił agresor. A jeżeli nie jest do końca pewna lub nie pamięta – to prawo działa na korzyść oskarżonego. I co z tego, że wie iż się sprzeciwiała. Jak to udowodnić. Słowo przeciw słowu. Tak stanowi prawo. Ale sprawiedliwości w tym nie ma.

Robert: I dlatego ważne, żeby o tym rozmawiać, zastanawiać się czy sprawy związane z wykorzystywaniem seksualnym powinny być traktowane tak samo jak inne oskarżenia, jaka powinna w tym być rola psychologów i specjalistów, którzy wspierają i chronią ofiarę. Czy istnieje jakieś rozwiązanie, które dawałoby pewność, że oskarżenie fałszywe będzie rozpoznane, a jednocześnie nie traktuje się tak z góry każdego zgłoszenia, zmuszając do przeżywania bólu po prawdziwych gwałtach?

MaGa: Autorka scenariusza Suzie Miller doprawdy napisała ten monodram po mistrzowsku. W prostych słowach i w prostym przekazie udowodniła co akt agresji robi z ofiarą, w jakiej sytuacji ją stawia, jakie spustoszenie robi w jej ciele i myślach. I to jest wstrząsające. Nie każda kobieta doznaje przemocy seksualnej (i oby nigdy nie doznała), ale kolejne etapy traumy, których doznaje główna bohaterka są tak wyraziste, są tak jednoznaczne, że nikt nie jest w stanie przejść wobec tego obojętnie. Przyznam szczerze, że momentami miałam ochotę się rozpłakać. Co zapewne jest zasługą wspaniale grającej Jodie Comer.

Robert: Zagrane brawurowo to fakt. Jak zwykle w ramach cyklu warto też wspomnieć świetną, choć prostą scenografię. Niewielka scena, dodatkowo mamy do czynienia przecież do czynienia z monodramem, jak więc skupić uwagę widza, sprawić by historia płynnie przechodziła w poszczególne sceny, nastroje, miejsca. Duże brawa!

MaGa: Wiesz, jeszcze jeden aspekt tego spektaklu zwrócił moją uwagę; główna bohaterka jest adwokatem, broni oskarżonych, nie musi znać prawdy, musi wierzyć w prawdę jaką przedstawia jej klient (nawet jeśli podejrzewa, że jest inna). Jako adwokat nie może odmówić obrony oskarżonego. Ciężką pracą doszła do wysokiej pozycji w swojej dziedzinie, skutecznie broniła gwałcicieli… I co teraz? Teraz sama została zgwałcona przez innego adwokata… Czy będzie mogła dalej ich bronić? Za czym będzie optować: za literą prawa czy zwykłą ludzką sprawiedliwością?

Robert: Do tego poruszającego spektaklu dodajmy jeszcze ciąg dalszy: przedstawienie pokazywane jest młodym ludziom, którzy potem dyskutują o nim m.in. z psychologami. Ten kawałek edukacji wydaje mi się tu szczególnie cenny. Młodzi chłopcy powinni wyraźnie zrozumieć co jest wyrażaniem miłości, zainteresowanie, a co naruszeniem granic. Powiedzenie "nie" nigdy nie może być zlekceważone.

MaGa: Powiem szczerze, że mnie ten spektakl mocno poruszył. Tu proste porównanie: „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” – nie ma racji bytu. Gra Jodie Comer nie pozostawia nas w komfortowej atmosferze, krok po kroku udowadnia nam, że to prawo nie jest korzystne dla ofiary, nie bierze ono pod uwagę nawet cząstki tego co ona czuje i przez co przechodzi.

Robert: Polecamy gorąco, a powtórka na ekranach Multikina już wkrótce (4 X). Szukajcie też informacji o tym i innych spektaklach na stronach na żywo w kinach.

Obsada: Jodie Comer (Tessa)

Twórcy: Justin Martin (reżyseria), Miriam Buether (scenografia i kostiumy), Natasha Chivers (światło), Ben & Max Ringham (dźwięk), Rebecca Lucy Taylor (kompozytor), Willie Williams for Treatment Studio (wideo), Kate Godfrey (trenerka głosu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz