sobota, 9 października 2021

Mi pasuje, czyli wejdzie czy nie wejdzie

Jakoś mam słabość do gier logicznych, więc nie dziwcie się, że oto reklamuję kolejną. Tytuł na razie rozegrany dwa razy na czyimś egzemplarzu, ale że dwa razy wygrałem, pewnie sobie to zafunduję w najbliższym czasie, żeby sprawdzić się w innym gronie.
W odróżnieniu od Azula, czy Sagrady, trochę brakuje mi tu interakcji, niby może grać do 6 osób, ale każdy po prostu sam decyduje o tym w jakiej kolejności układa kafelki na swojej planszy, jaką obierze strategię, a losowanie jest wspólne dla wszystkich, więc odchodzą nerwy w stylu: ja to chciałem dla siebie. 

Czy jeżeli ten element odpada nadal są emocje?

 


Na pewno mniejsze, ale frajda jest, bo trzeba się trochę nakombinować, by uzyskać jak najlepszy wynik i jednocześnie uniknąć błędu, gdy sami siebie zablokujemy. Układamy kafelki, z których każdy jest unikatowy (każdy z graczy ma swój komplet i one są identyczne) - zawiera 3 linie, z których każda ma wartość punktową, możemy więc układać je na planszy w taki sposób, by po połączeniu z innymi dały nam nieprzerwaną punktowaną linię (czyli np. same 6 lub same 1). Mamy 3 kierunki linii (pion i dwa skośne) oraz różną długość linii, więc trzeba zaplanować jakie liczby gdzie próbujemy wcisnąć - wszystkich na pewno nam się nie uda.
Pomocnych może się okazać kilka jokerów, które dają nam wybór tego jaką liczbę przyjmiemy do punktowania (od 2 do 3 opcji).
Ważne - na pewno nie wszystkie kafle znajdą się na planszy, więc to my musimy zdecydować czy zaryzykujemy, licząc na to, że np. wszystkie zakładane przez nas 8 lub 9 (wiadomo na czym zdobywa się najwięcej punktów), zostaną wylosowane.
Losuje jeden z graczy, ale on też układa swoje kafelki, więc nikt nie jest wykluczony, potem można się zmieniać. Proste, szybkie, potem tylko trochę liczenia. Gra ma już swoje lata, nie jest może super zachwycająca wizualnie, to jednak tytuł, który można zarzucić w przerwie między czymś trudniejszym i potraktować jako rozgrzewkę dla umysłu. 
Nakombinować trochę się trzeba.
Jest wersja trudniejsza, ale jej jeszcze nie próbowałem (druga strona planszy). Teoretycznie od 10 r.ż. ale myślę, że i młodsi szybko chwycą. 10-15 minut gry, a frajda całkiem fajna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz