niedziela, 17 stycznia 2021

Przybysz, czyli wyśpiewać smutek, strach, nadzieję i tęsknotę

Teatr. W tęsknocie za spotkaniami na żywo, na razie pozostaje namiastka, czyli to co w sieci. Wśród ostatnich odkryć - spektakle Teatru Collegium Nobilium, czyli studentów warszawskiej Akademii Teatralnej. Zawsze mam sporą przyjemność oglądania tych młodych ludzi, z radością potem wyłapując niektóre twarze (bo do nazwisk nie zawsze mam pamięć) w tv czy teatrze. W sieci wrzucanych na dniach jest jeszcze kilka ich nowych spektakli, a wszystkie z elementami muzycznymi, więc macie jeszcze dodatkową frajdę jeżeli lubicie musicale - kto wie może ci młodzi ludzie dadzą się nam poznać lepiej również od tej strony w przyszłości?
Na początek "Przybysz". I nie przypadkowo. Komiks, który zainspirował do stworzenia tego spektaklu to chyba jedna z ukochanych historii obrazkowych (pisałem o nim dawno temu, ale w zakładce z przeczytanymi znajdziecie to bez trud, autorem jest Shan Tan). Byłem bardzo ciekawy jak też uda się to przenieść na język sceny. Oczywiście nie wszystkie elementy są identyczne, tam brak tekstu, niesamowita kreska, fantastyczne, trochę odrealnione wizje trudno oddać nawet w scenografii, trzeba więc było znaleźć na to jakiś pomysł. I mam wrażenie, że się udało. Wojciech Kościelniak ma duże doświadczenie z wystawianiem musicali, tym razem jednak, trochę ze względu też na niewielkie rozmiary sceny, postawił na minimalizm.



Mamy więc siódemkę młodych ludzi i jako jeden z głównych rekwizytów walizki, z którymi "przybysze" zjawiają się w nowym kraju. To opowieść o uchodźcach, oczywiście dość symboliczna, ale zawierają się w niej elementy, które są dość uniwersalne, zarówno dla tych, którzy szukali nowej ziemi 100 lat temu, jak i teraz. Może kiedyś było im łatwiej, może było wokół nich mniej niechęci i stereotypów, ale tak wiele jest podobieństw. Często zostawiając rodzinę, szukali miejsca, by budować gniazdo, by ściągnąć ich do siebie.
Opowiadają o tym co za sobą zostawili, przed czym uciekają, ale też i o tym za czym tęsknią. Opowiadają o podróży statkiem, o nadziejach, ale i o tym jak niełatwo było na początku w nowym kraju, gdzie wszystko takie nowe, trzeba tak wielu rzeczy się uczyć.
Każde z nich ma jakiś swój moment, gdzie może wyjść ze sceny zbiorowej, pokazać się trochę mocniej. I choć nie zawsze wokalnie jest idealnie, to nie ma też wstydu, mam wrażenie, że może trochę trema się pojawiała, a na to jedynym sposobem jest przecież granie, granie, granie. Kto nie próbował jednocześnie pracować ciałem i głosem ten niech rzuca kamieniem.
Trzymam więc kciuki i chętnie wybiorę się raz jeszcze by "Przybysza" zobaczyć na żywo. Jest w tym przedstawieniu fajna energia, budzi ciekawość i choć kilka rzeczy bym chyba odpuścił (np. zwierzęcy przyjaciel głównego bohatera jest elementem zbyt dziecinnym i nie pasuje zbytnio do całości), to całość naprawdę może się podobać. Żarty z różnych osób ze światka teatralnego i muzycznego też można było sobie odpuścić, ale jak rozumiem, sprawia to frajdę samym aktorom, że mogą trochę spuścić pary z gwizdka, że to nadaje całości więcej luzu, w historii, która miejscami jest przecież dość poważna i bolesna.  

Występują: Michał Juraszek, Małgorzata Majerska, Patrycja Grzywińska, Dominika Bobryk, Natalia Kujawa, Filip Karaś oraz Jakub Szyperski.

Bilety na spektakl online to jedynie 20 złotych. Nie żałujcie. Link do ich spektakli online tu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz