wtorek, 4 września 2018

Terror, czyli chłód, głód, strach i szaleństwo

Troszkę przyspieszyłem z czytaniem, na dniach recenzje dwóch bardzo dobrych kryminałów, ale dziś jeszcze filmowo. Tu się rozleniwiam, nagrywam sporo, ale oglądam bardzo mało, bo i wcześniej chodzę spać. Wakacje się skończyły i teraz trzeba trochę inaczej ustawiać wszystko w domu...
Nadrabiam z Terrorem dlatego dopiero teraz, choć AMC kusiło mnie już od wiosny tą produkcją.
Co prawda jak dotąd z Danem Simmonsem mi trochę nie po drodze, ciekawość była spora. Horror w krainie lodu? XIX-wieczna brytyjska ekspedycja na Arktykę i zło jakie wkrada się pomiędzy nich? No powiedzcie, że nie kusi...

AMC już kolejny raz udowadnia (wcześniej choćby Nocny recepcjonista i Syn, bo do Walking Dead jakoś nie mogę się przekonać), że choć nie mają wielkich budżetów, nadrabiają dobrymi pomysłami. Nie trzeba wielkich nazwisk aktorskich, by na ekranie było interesująco. A tu jest. Choć nie nazwał bym raczej tego horrorem, to klimat na pewno jest ciekawy - duszny, a mróz i noc polarna dookoła potęguje poczucie zagubienia. Gdy statki utknęły w lodzie z powodu uporu i błędnych decyzji dowódcy, pomysły na to jak przetrwać w takich warunkach pojawiły się różne i natychmiast doprowadziły do starć. Czekać na odwilż, czy szukać ratunku? Zapasy niby spore, ale nastroje wśród ludzi niekoniecznie pozytywne.
W dodatku ci, którzy oddalają się od statku zaczynają ginąć, mordowani przez jakiegoś dziwnego stwora. Nie ukrywam, że ten wątek moim zdaniem jest trochę niewykorzystany, bo zbyt mało dowiadujemy się o jego powiązaniach z Innuitami i ich wierzeniami. Widzimy trupy, zmagamy się z bestią, ale najciekawsze sceny to te, gdy jeszcze nie wiemy jak to nadciągające zło wygląda. Samo oczekiwanie, narastający strach, intrygi pomiędzy załogą i oficerami, szerzące się choroby i sekrety skrywane przez lekarzy - im wszystko jest bardziej tajemnicze i mniej dosłowne, tym lepiej to robi serialowi. Gdy potem dochodzi do skumulowania różnych czynników i widzimy jak ogarnia ich wszystkich coraz większe szaleństwo, trochę ten urok znika.  
the terror amc serial 1Akcja rozwija się dość powoli i przez kilka odcinków jedynie czekamy na to co przewidujemy, poznajemy postacie, ich tajemnice i emocje jakie nimi kierują. Wszystko to będzie miało swoje znaczenie potem, choć w tych zarośniętych, zakutanych w różne ubrania ludziach, potem niektórych trudno rozpoznać.
Na pewno na brawa zasługują zdjęcia i atmosfera filmu, pokazanie jak powoli zanika dyscyplina, a chaos i emocje biorą górę nad rozsądkiem. Ridley Scott nie unika okazania przemocy i scen niezbyt przyjemnych, zrezygnował prawie z muzyki, budowania napięcia, a dzięki temu stworzył obrazy dość naturalistyczne, przytłaczające nas to klaustrofobiczną atmosferą pod pokładem, to znowu lodowymi pustkowiami. W tych warunkach człowiek nawet w tłumie czuje jakąś samotność i lęk przed tym, że już nigdy nie wróci na normalny ląd.
Może nie jest to dzieło wybitne, ale oglądałem z przyjemnością.

3 komentarze:

  1. Ale książki nie czytałeś, tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie, czytałem coś innego i to była droga przez mękę

      Usuń
  2. Oglądałam, kiedy po raz pierwszy puszczali to na AMC. Ogólnie ciekawy serial, choć były momenty, kiedy trochę też mnie nużył (po części mogło jednak wpłynąć na to moje zmęczenie, gdyż czasami zasiadałam do kolejnego odcinka po ciężkim dniu). Na pewno na plus klimat. W każdym razie, może kiedyś przeczytam literacki pierwowzór, bo ponoć lepszy. No i czekam na drugi sezon serialu, który przedstawi zupełnie inną historię.

    OdpowiedzUsuń